środa, 26 stycznia 2011

Baśń o alter wszechświecie Net.

Razu pewnego powstał alter wszechświat Net. Zbudowany był z dwóch elementów-zera i jedynki. W Necie istnienia objawiały się przede wszystkim za pomocą liter. Istniała teleportacja, można było w ułamku sekundy znaleźć się na jego krańcu, w każdym jego miejscu. Niekiedy przez to jego skomplikowany ogrom wydawał się być ciasny. Nie było zmysłów, bo nie było ciał, istnienia obierały sobie awatary, obrazy, dawały sobie imiona nazywane Nikami , ale nikt tak na prawdę nie wiedział, czy widok na awatarze, obrazie lub filmie to prawda. W Necie nie było nasycenia, nienasycenia, fizycznego bólu, były tylko słowa o bólu. Przez to Netanie nie mogli obdarować się prawdziwymi smakami, dotykiem, mogli obdarować się miłością, sympatia lub nienawiścią. Kiedy ktoś pisał-jest ci zimno, nie było. Nie mogło być. Kiedy pisał-kocham cie, zaczynała istnieć miłość. Dlatego też w Necie najsilniejsze były Uczucia. Wszystko obracało się wokół Uczuć.
W Necie zamiast ciała istniało Ego. Byli Netanie z dużym Ego, niektórzy spokojni i mądrzy, inni głupi, wywołujący wojny, wojny na litery, głupi, bo co zostanie zapisane, jest zapisane, nie ulatuje jak wypowiedziane na głos słowo. Inni zaś , cisi, słabsi lub nieśmiali, grzali się w sile mądrych, jeszcze inni, cisi, słabsi lub nieśmiali, ulegali niepojętej mocy głupich. W necie walutą była Racja. Wszyscy chcieli mieć Rację. Posiadanie dużej ilości Racji pozwalało w netańskim mniemaniu mieć władzę. A władza kusi, w każdym wszechświecie.
Wybuchały wojny, bitwy, rozpadały się społeczności w walce o Rację, Netanie pragnęli Racji i Racji. Chcieli w słupkach zbudowanych z liter zawsze kłaść swoją rację na górze, na wierzchu, na czyjejś Racji. Budowali góry z Racji. Czasem pośród wojny Racja , rozszarpana na kawałki znikała, a Netanie nadal walczyli, siłą rozpędu i złości , kiedy powracali do zapisanych nieodwracalnie liter.
Istniały na szczęście całe rzesze Netan, którzy chcieli mieć tylko tyle Racji, aby móc godnie żyć, móc liczyć na garść sprawdzonych przyjaciół, bezpieczne miejsce .
Narkotykiem w Necie była Popularność. Niejeden dobry Netanin obrócił się w zerojedynkowy bełkot na skutek jej podstępnych działań.
Net to był cały alter wszechświat, pozornie stabilny, pozornie bezpieczny, ale któregoś dnia skończył się prąd...

Próbuję sobie tam znaleźć miejsce.
W końcu sama zaprosiłam w dom mój jedną z biliona głów tej Hydry;)

7 komentarzy:

  1. Ja też próbuję, wiesz:)
    I myślę, że znajdziemy, bo dobro wygra. Zawsze wygrywa, choć nie zawsze szybko to widać.
    Tolka

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, Tolka, mam nadzieję, bo szkoda by było. Poczekam, pewnie,że poczekam, jest na co.
    Oby się prąd wcześniej nie skończył;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że jesteś ponad to:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Technicznie-w tym:) Chcieli, nie chcieli:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładna przypowieść - mam nadzieję, że nie powstała w wyniku jakichś nieprzyjemności netowych... Sieć jest dobrym narzędziem, pod warunkiem, że dobrze z niej korzystamy. A swoje miejsce to już chyba w niej masz:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety powstała, choć tym razem nikt nie zrobił mi osobiście przykrości.Ale z zadziwienia, że na forach ludzi kochających, góry, zwierzęta czy dzieci jest czasem więcej złośliwości, braku tolerancji, dobrych chęci, niż np. na forach facetów lubiących duże bicepsy i anaboliki;)
    To taki mój sposób na zdystansowanie się.

    OdpowiedzUsuń