sobota, 1 marca 2014

Pożegnanie


13 lutego odeszła nagle nasza Folga. Rano biegała koło domu, a za 3 godziny Mariusz znalazł ją sztywną. Ten moment, telefon, który odebrałam będąc gdzieś w mieście, szok, droga do Baleny i Balena bez Luśki to cholernie kiepskie chwile. Od tamtej pory nie byłam w lesie. Bez niej to zupełnie nie to samo.
 Po kilku ciężkich dniach postanowiłam działać, ryczenie nic nie da. I w końcu chcę spełnić swoje wieloletnie a nawet odwieczne marzenie, marzenie dziecka wychowanego na Białym Kle i w lasach Alaski, zorganizowanych z rzeszowskich parków i tywońskich sadów. Zamieszka u nas w domu prawie wilk - Czechosłowacki Wilczak

Wcześniej nie czułam się gotowa do poprowadzenia takiego psa. Nie jest to pies dla początkującego psiarza. I pomimo, że młoda będzie moim czwartym psem dwa pierwsze owczarki szkockie były tak łatwe w prowadzeniu ze trudno mi mieć satysfakcję z tego, jak Kacper i żyjąca z nami Maszka współpracowały i współpracują. Tym typom wystarczyło nie przeszkadzać. Dopiero po dobrych doświadczeniach z Luśką wiem, że sobie poradzę i nie stanie się nikomu krzywda, ani nam, ani suni. Moja sunia jest już na świecie, urodziła się 28 stycznia i jest tłustą, buro srebrno rudawo cieniowaną kulką  ze stojącymi uszami. Jest jedną z 6 sióstr i tak na prawdę dokładnie która z nich zamieszka u nas jeszcze nie wiadomo. Trzeba się w końcu dopasować, pomieszkamy razem kilkanaście lat a miesięczniaki nie wykazują zbyt wielu indywidualnych cech charakteru.  Jeśli hodowca się zgodzi wrzucę tu kilka zdjęć.
Mam już dla niej domowe imię, ale o tym na razie nie napiszę. Muszę najpierw coś zobaczyć. Przypadkiem stałam się właścicielką pewnego przedmiotu, ale nie miałam go jeszcze w dłoni i sunia prawdopodobnie będzie nosiła imię będące nazwą tego przedmiotu.

Taka tajemnica...

Do zobaczenia.