wtorek, 26 czerwca 2012

Dom-fotorelacja









No to idziemy do Balenki.  Skręcamy z głównej drogi, jesteśmy na naszej, widać  dom. 


 

Odwracamy się jeszcze za siebie. Lato:)


Dom ma już częściowo odeskowany dach, od strony mniejszych, bocznych połaci.


 

Mariusz zrobił także obróbkę blacharską , która będzie chroniła wystający cokół i dzięki której woda nie będzie podciekała pod podwalinę. Blacha przed przymocowaniem do drewna wkrętami jest zabezpieczona silikonem. Na srebrne nity pójdzie grafitowa farba.





l




Pod blachę klejony jest właśnie styropian gr. 5 cm., który będzie obłożony siatką i wykończony tynkiem w kolorze grafitowym. I idziemy do środka. Pojawiła się ścianka spiżarni. Fajnie, bo spiżarnia będzie miała 4, 7 m.kw. Jak się ma daleko do sklepu , a lubi gotować - idealne.




Dalej łazienka,



hol,



a tu widok na hol i korytarz do części sypialnej z salonu, i na psa, i na dziecko tańczące w holu do Złotych Przebojów, na tle jadalni i kuchni...








Komin w salonie, ścianka granicząca z pokojem Mariusza,


pokój Mariusza,


pokój Rocha, 

 

nasza sypialnia,


i pracownia granicząca ze spiżarnią.

 

Jak widać są i tacy, co lubią swój tłuszczyk :) Tu Roch siedzi w oknie salonu.


Po oddelegowaniu Kolegi do Babci można było wejść na górę. 


 

Pojawiają się ścianki kolankowe i podbitka, na razie niby techniczna, ale mi się taka podoba i chyba zostanie.


 

 

Ciesiołka, co?

 

Na bieżąco zakładana  jest instalacja elektryczna, na tym zdjęciu akurat nad drzwiami z kuchni i pracowni na przyszły taras.


Inwestor na balkonie. Uśmiech stąd, że kochana Żona prosiła " Jeszcze kroczek do tyłu, jeden,  malutki!". 


 

A z mojej antresoli będę sobie patrzeć na staw. Tak tak, za tymi górami ziemi, jak się kto dobrze przyjrzy, widać staw. Cudnie teraz kwitną nenufary.

 

 

Lubię te nasze klocuszki. 

c


I to tyle, jeśli chodzi o dom. Jakoś ostatnio nie mam weny do pisania, nic to, minie.
Aaa, zakupiłam na all zestaw podtynkowy do wanny.  Na zdjęciu nie ma uchwytu do prysznica, który jest w zestawie, bo mi nie pasował do kompozycji. Upolowałam to za 200 zł. z przesyłką, jest włoskie, firmowe i kosztuje normalnie ponad tysiąc złotych. Ma malutkie ryski, chyba było na ekspozycji, ale przyszło w oryginalnym pudełku i nie ma śladów montażu. Takie ryski to się zrobią i podczas montażu, więc  cieszę się bardzo z tego łupu, bo dobrej jakości baterie to spory koszt. I od tamtej pory zaczęłam zaglądać na allegro, choć wcześniej rzadko to robiłam. Ile okazji zmarnowałam, ech...


A zwierzątka, na przykład?  Kozy Baśki? 

c

Koty? 


Węże? 


 

Żaby?


Żuki, czy co to nie jest? 
Dobrze, spokojnie, najedzone, nagrzane Słońcem, wygłaskane przez Rocha... 





A na koniec zdjęcie a'la  Canaletto,  zrobione w momencie pierwszego gola strzelonego przez Polaków na Euro 2012. Huk tysięcy ludzkich głosów, niosący się po Wiśle był czymś nie do opisania.

 

I jeszcze jedno, na którym widać z prawej strony platformę dla operatora kamery - to ta  żółta , łamana kreseczka. Mnie tam sobie wyobrazić nie umiem,  choć widok musieli mieć świetny. 




 Pozdrawiam serdecznie i witam nowych obserwatorów:)






piątek, 8 czerwca 2012

Pozdrowienia z oka cyklonu!


Najpierw zachęcam, aby  włączyć to. Polecam szczególnie mamom małych chłopców:)


Zaraz jadę do Strefy Kibica. Rowerem, żeby nie utknąć razem z kilkudziesięcioma tysiącami zagubionych obcokrajowców bez rowerów. Biorę aparat i pobawię się w reportera. Co prawda tłum cicho mruczy "Chleba, nie igrzysk", ale nie zmienia to faktu, że w mieście jest wielkie święto.
 Byłam na koncercie Zaz.




Coś przepięknego ta dziewczyna z nami zrobiła. Ludzie   w Kongresowej najpierw siedzieli  grzecznie,







 ale po czwartym czy piątym kawałku zaczęło się dziać to, co na koncertach najlepsze


 

-powstała energia tłumu, który śpiewa, tańczy, wrzeszczy, przekrzykuje się z wokalistką, bija brawo, gwiżdże. Ale przede wszystkim ta muzyka, która dzieje sie przy nas, dla nas.
Ależ ja to lubię. Karmię się tym, mniam:)

Dziś urodziło się imię dla nowego domu.
Balena.
Czyli po staropolsku WIELORYB.
 Mieści w sobie wyraz "bal", który lubimy z Mężem i jako wyraz oznaczający  budulec naszego domu,  i jako kulturalną zabawę z tańcami;)  A  na dodatek w sposób oczywisty określa gabaryt naszej budowli. I jest  baśniowy.
A teraz niespodzianka-jutro w Balenie  panie i panowie  filmowcy będą kręcić serial. Na razie nie napiszę jaki, bo nie wiem, czy można zdradzać tajemnice produkcji. To zupełny przypadek, ale miło, że akurat nasz dom wybrano.
We wnętrzu Baleny pewien Hiszpan będzie się oświadczał ukochanej.  Nieźle, co?

Idę, miasto woła i I. wydzwania.
Miłego weekendu!