wtorek, 28 lutego 2012

Kobieta przed czterdziestką


W sobotę zaczęłam mieć 37 lat." I jak się z tym czujesz?" pytają znajomi. Normalnie. Najzupełniej normalnie. Samo w sobie pytanie jednak niepokoi, bo równie dobrze mogło by paść po amputacji nogi... Jedna szczera przyjaciółka ostatnio stwierdziła, że muszę o siebie bardziej zadbać, bo się mocno posunęłam, i, delikatnie mówiąc, "Widać, że nie żyjesz zdrowo, no wiesz, papierosy itd." Sama widzę, fakt. Mam jednak 37 lat i siła ciążenia tych wszystkich lat działa na moja skórę, stawy, mięśnie, a niutony to nie jest nic. I tak fajnie, że to wszystko jakoś w miarę dobrze działa. Jak pomyślę, co to jest za kosmos, te wszystkie enzymy, srymy, czuję pełen podziw , że się żadne trybiki w tym nie wyłamały.
I na tym zakończmy rozważania o upływającym czasie. Bo teraz! Bo zaraz!
Teraz Roch ma prawie 5 lat. Powinien mieć urodziny 4 lipca, ale los paskudny tak chciał, że ma 4 kwietnia.
Ma też trzy koty, między innymi Lotkę. Lotkę, która kocim sposobem plasuje się koło tego, koło kogo trzeba. Bo ten ktoś je parówki.


Czeka spokojnie.


I dostaje, po królewsku, na łożu.


Rocha bawi ta sytuacyjka, chi chi...

Lociunia, z zamian za parówki jest cierpliwa i pozwala przez chwile potarzać się dobroczyńcy w milutkim futrze. Kocia mimika jest bezbłędna , widać, że nawet parówka na łożu nie jest w stanie normalnego kota zmusić do udawania zadowolenia.


W lesie ruszyły wody. Albo lasowi odchodzą wody, bo...

zaczął się czas narodzin, a małe zające łażą po naszej działce. Sądząc po śladach malutkie jak kociaki.

Leśniczy oznaczył nam drzewa do wycięcia. Las się przerzedzi, będzie jeszcze ładniej i drewno bardzo się przyda, żeby puścić je z dymem.
Land art leśniczego wygląda jednak trochę paskudnie, jak szaleństwo graficiarza, któremu do pełni szczęścia brakuje kolejnego wymiaru.


Patyki wyłoniły się spod śniegu i pies jest w siódmym niebie. Bryku bryk.




Budowa domu z bali.

Dopełniliśmy w końcu powinności i Kierbud (kierownik budowy) wypełnił pięknie tzw. Żółtą Tablicę. Dziś zawiśnie na brzozie.


Za pomocą koparki z podnośnikiem na izolacji z folii bąbelkowej ułożono podwalinę i zaczęła się obróbka. Piła bardzo się tępi na modrzewiu, robotnicy klną a ja się cieszę, bo to świadczy o jego twardości i trwałości. A piła tępi się przy wycinaniu tzw. zamków.



Na rogach


i w linii ścian.



W kotwieniu będą potrzebne wiertełka


i kołki. Te kołki mają dwa miejsca, rozpierające materiał w który zostaną wwiercone. Najpierw w fundamencie, potem w podwalinie. Te właśnie kołki, wkręcane co metr przytwierdzą nasz dom do ziemi.



Para mieszana przeszkadza jak umie. Jedno chce pomagać, drugie porywa kanciaki do podkładania pod podwalinę.





A to zdjęcia dla Moose:)


Jak widać każdy bal toczony był z jednego pnia. Ściągnięta jest cześć tzw. bieli, rdzeń drzewa jest mniej więcej rdzeniem bala. Widać też wyraźnie szczeliny kontrolujące późniejsze pękanie bala


i prowadnice , w których umocowane będą ramy utrzymujące okna i drzwi.


Te ramy dodatkowo działają stabilizująco (dodatkowo, bo u nas stosowane będą także kołki pomiędzy balami).

Piknej chaupy i zdrowia dla wszystkich, tego sobie życzę na urodziny.
Albo odwrotnie, jednak.
Zdrowia, zdrowia, zdrowia i piknej chaupy. O, tak jest lepiej.
Nie ma to jak się dobrze bawić we własnym towarzystwie, pożyczyć sobie miło, pogadać...
;)
Idę na Plac, niespodzianka, połówki , czyli bale idące bezpośrednio na podwalinę właśnie przyjechały! Muszę sprawdzić, czy ładne.
Roch ostatnio często rymuje. Spróbuję i ja.
Wtorek, niespodzianek worek. Ufff.
Pozdrawiam serdecznie!
PS.1. Podwalina, hmmm... Czy etymologia określenia, nieco trącącego myszką "podwalać się" pochodzi od podwaliny? Że "podkładać się"?
PS. 2. Do kiedy jest się po prostu młodzieńczym, a od kiedy dzidzią piernik? Dylemat mam.

No idę już, idę. Pa!





3 komentarze:

  1. Nie bój, nie bój! Dzidzia-piernik to kwestia charakteru, nie wieku ;)
    A na urodziny mały prezencik o tu: http://www.youtube.com/watch?v=zfXXqPdYGQc

    Żyj sto lat!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, toś jeszcze młódka, droga Maszko! Dopóki jeszcze tak Ci się CHCE, dopóki masz entuzjazm... ;-))
    Mogłabym też napisać tak: a co JA mam powiedzieć?! ;-)) A też nie uważam się za dzidzię-piernik ;-))
    100 lat, Maszko, niech Ci się spełnią życzenia!

    ps
    a gdzie drugi piesek? pytam nieśmiało, bo od pewnego czasu jej nie widzę na zdjęciach... Nie chce się jej biegać?

    OdpowiedzUsuń
  3. Moose dziękuje za pamięć :)
    Kasiu
    Życzę Ci tego na czym Ci najbardziej zależy :)
    Pozdrawiam serdecznie Oś

    OdpowiedzUsuń