środa, 15 września 2010

O moim synku, wcześniaku.

Ten post będzie o moim superbohaterze. Wiele osób myśli, że wcześniak to takie za wcześnie urodzone dziecko, które musi tylko poleżeć w inkubatorze i dorosnąć. Nic bardziej mylnego. Wcześniak to ciężko , czasem śmiertelnie , chore dziecko, które ważąc kilogram, a niejednokrotnie mniej, musi poradzić sobie z wielkim, nieprzychylnym światem, który go otacza po wyjęciu z maminego, ciepłego, ciemnego, cichego i bezpiecznego brzucha. Mój syn urodził się w 27 tygodniu ciąży, czyli pod koniec szóstego miesiąca , na skutek infekcji u mnie. Ważył 1164 gr. i miał 39 cm. długości. To tylko liczby, zacytuję tu więc fragmenty epikryzy, czyli karty wypisu ze szpitala. Nic dodać, nic ująć.
"Zastosowane leczenie:
mechaniczna wentylacja(respirator) 16 dni, nCPAP (takie noski z powietrzem w podciśnieniu 27 dni, kaniulacja(rurka wprowadzona do żyły) pępkowa, odłokciowa prawa, żyła pachowa, żyła skroniowa prawa (od 04.04.2007 do 15.05.2007)
Leczenie:ampicylina,netromycyna,difulcan,tazocin,neorecormon,meronem, vancomycyna,celectone,pentoksyfilina,dobutamina, kanokion, caffeina ...
Przetoczenie krwi 4 razy.
Żywienie pozajelitowe od 04.04.2007 do 15. 05.2007.W sumie 40 dni."
To wszystko musiał znieść facecik o taki.
W pierwszym miesiącu jego życia ilość rurek i aparatury była tak duża, że samego chłopczyka kiepsko było widać. Następowało po sobie wiele lepszych i gorszych dni, ale respirator na szczęście robił swoje i kazał mu oddychać, a raczej oddychał za niego. Mały dostawał dużo leków przeciw bólowych i uspakajających, więc tak na prawdę przespał najgorszy czas. Potem trochę zaczął tyć, i skóra jak na starcu powoli wypełniała się ciałkiem. W szpitalu spędziliśmy (piszę "spędziliśmy", bo byłam tam codziennie od 12 do 21, więc tylko spałam w domu, budząc sie co 3 godziny, żeby ściągnąc laktatorem mleka, które synek dostawał sondą) 98 dni. W tym czasie Roszko przeszedł :
"Zespół zaburzeń oddychania
Zakażenia wtórne(bakteriami szpitalnymi)
Posocznica Staphylococcus epidermidis(SEPSA)
Wylew do komorowy II stopnia obustronny( pękły żyłki w mózgu )
Bronchodysplazja oskrzelowo-płucna( na skutek ciśnienia wytwarzanego w płucach przez respirator pęcherzyki , z których składają się płuca zaczynają się zapadać, jak balony, z których ulatuje powietrze)
Przewlekła choroba płucna
Bezdechy (dziecko przestaje oddychać, trzeba je zmusić do płaczu, żeby nabrało powietrza, robiłam czasem tak 10 razy dziennie)
Niedokrwistaośc wczesniaków
Zaburzenie gospodarki wapniowo-fosforanowej(za dużo wapnia wypłukuje się z moczem, zagrożenia to kamica nerkowa i złe uwapnienie kości, krzywica, tendencja do częstych złamań)
Żółtaczka"
Co nam zostało.
Po respiratorze blizna na krtani, mały ma duszność przy głupim katarze, już dwa razy wylądowaliśmy na pogotowiu, raz pogotowie u nas. Ale to pryszcz.
SEPSA zostawiła gorszy "prezent", bo na skutek głębokich bezdechów saturacja, czyli nasycenie
tlenem krwi spadała do 24, a norma to 98%. Mózg był nie dotleniony, powstały mikro urazy, które spowodowały Mózgowe Porażenie Dziecięce. To już nie jest pryszcz. Ostateczna diagnoza padła, jak mały miał 18 miesięcy. Roch miał nie biegać nigdy,nie wchodzić po schodach bez użycia rąk, nie wstać sam z podłogi, bez podciągania się na rękach. Czyli nie pójść w góry, nie bawić się w ściganego, nie...Tysiąc różnych nie.
Po początkowym załamaniu doszliśmy do siebie. Postanowiliśmy utłuc MPDz drania, wytoczyliśmy wszelkie działa, zaczęliśmy traktować MPDz jak chwasta randapem. A z tym , co z drania zostanie spróbować godnie, wesoło i ciekawie żyć. Rozpoczęła się jeszcze intensywniejsza rehabilitacja, na każdym polu. I na prawdę bardzo się trzeba przy tym starać pamiętać, że to dziecko, i musi mieć normalne dzieciństwo, a nie tylko ćwiczenia i stymulacja. Wiele osób robi ten błąd.

CDN.

1 komentarz:

  1. Dzielni jesteście, tyle powiem. Pracuję z dziećmi z Mózgowym Porażeniem i innymi uszkodzeniami. Trochę mogę wczuć się w waszą sytuację, ale tylko trochę. Tylko rodzice wiedzą, jak to wygląda. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń