Śniło mi się, ze obudziłam się z bólem gardła, i leżąc z Rochulcem w kocach i kołdrach oglądam jakąś telewizje śniadaniową. Pani z panią rozmawia o diecie, czy czymś takim. Nagle pani prowadząca dotyka ucha, w którym ma słuchawkę i przerywa pani gościowi, mówiąc, że ma do przekazania pilną nowość. Oznajmia, że samolot prezydencki miał wypadek , trwa akcja ratunkowa, i więcej nie wiadomo nic. Ja spokojnie tulę Roszka, popijamy herbatę z miodem. Wyobrażam sobie nieco przestraszonych notabli, otrzepujących swoje eleganckie płaszcze. A pani nagle zmienia się na twarzy i mówi, że samolot uległ katastrofie i prawdopodobnie nikt nie przeżył. Przełączają do innego, typowo informacyjnego studia a tam słychać płacz, normalny, szczery ludzki płacz gdzieś zza kamery. Bieganina. Pojawia się pani prowadząca, zaryczana.
Ja siedzę z małym, "Śnię przecież," myślę , no bo jak, jak inaczej. No tak, to przecież Katyń, katyński las, no tak, jasne, naoglądałam się za dużo filmów i programów o tym, Babcia mi za dużo opowiadała, i teraz mam, mózg mi projektuje jakaś surrealną rzeczywistość.
Miałam już kiedyś taki sen, o stokroć gorszy nawet, kiedy w ogromnym mieście samoloty pełne ludzi rozbijały się o drapacze chmur. Pamiętam, moja siostra wróciła z dyżuru, zasiadła przed telewizorem, gdzie siedzieliśmy prawie bez tchu, Tata pracował wtedy obok tych budynków, z których nic nie zostało. No więc siedzimy struchleli, ja , Mama, szwagier, wchodzi siostra, zajada się kanapkami, macha pogodnie nogą. Patrzymy na nią jak na ducha, a ona beztrosko pyta, czy to dokument o efektach specjalnych. Wyjaśniamy, ona odsuwa jedzenie.
Nie wyobrażam sobie ogromu rozpaczy ludzi, którzy dowiadują się z telewizji, że ich Mama, Tata, Brat, Siostra, Żona, nagle tak po prostu przestali istnieć, że już nigdy. Ogromne kondolencje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miałam podobny sen, właściwie śni mi się nadal... Najbardziej męczy mnie to, że nie mogę się obudzić.
OdpowiedzUsuńWitaj Lambi. Miło cię widzieć.
OdpowiedzUsuńA ja się właśnie budzę powoli. Mija mi faza szoku, nadchodzi faza pogodzenia się i wyciągania wniosków, czyli "schow must go one", na każdym polu.