wtorek, 6 kwietnia 2010

Co daje nam poczucie szczęścia

Między innymi.
Ładna pogoda w Wielką Niedzielę. Piękny , suto zastawiony stół, który wręcz ugina się od umieszczonych na nim kalorii, czekających na przedostanie się do naszych bezbronnych ciał. Las za oknem, a po południu ciężki krok podczas samotnego spaceru, kaczki na Białym Ługu, pies pędzący za patykiem do wody, zapach nagrzanych sosnowych igieł, ślad żmii na piasku. To wszystko w lekkich oparach dobrze zmrożonej wódeczki, pitej od 11 tylko w ten jeden dzień w roku.
Powrót ze spaceru, a tam śniadanie trwa, Ciocia nadal polewa cytryną tatara na każdym talerzu, czy ktoś chce, czy nie, Roch szczęśliwy bawi się dostaną na urodziny koparą w wersji gigant, Teść polewa z warszawską galanterią, pytając "no, wypyly, nie wypyly?" a Teściowa po raz kolejny proponuje"cherbatkie, kawkie?". Siedzieć, patrzeć, zapamiętać, śmiać sie w duszy, że w lesie non stop spiewały ptaki, a tu non stop szczękają sztućce.
A w Lany Poniedziałek zdybać swoje dziecko myjące kuzynkę starą szczotka do mycia samochodu, wodą stojąca w garażu. Oboje byli w 100% szczęśliwi i nie przeszkadzał im w tym gil do pasa.
Dobre plany na przyszłość.
Wyspanie się w końcu.
Dziecię w przedszkolu;)

Dopisane.
Chciałbym bardzo podziękować mojej nowej warszawskiej Rodzinie za przygarnięcie włóczęgi z Galicji, zaadoptowanie,i tak, ośmielę się to napisać, chyba nawet pokochanie. Dziękuję>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz