Ten tytuł nie wziął się znikąd. Sałata ta jest dla jednych ucztą bogów, jadłem , które powoduje w trakcie jego spożywania osiągnięcie stanu nirwany. Np. dla naszych gości, których raczymy tą potrawą. Z wielką uciechą, ale i nieco laboratoryjnym zainteresowaniem za każdym razem bystro ich obserwujemy, i widzimy, jak po pierwszym kęsie na twarzach pojawia się zaskoczenie, potem jest szybki rzut oka na zawartość michy, czy oby nie martwić się o ewentualną dokładkę (nie, nie martwić się, zawsze, nauczona doświadczaniem, robię duuuużo) Potem rozmowy się jakoś rwą, a na twarzach gości pojawia się taki wyraz, hmmm...Jak kocię , które zaczęło ssać, jak miś, który dostał się do miodu, jak ... I tak dalej, i tak dalej. Wczoraj było tak znów. Goście, bardzo speszeni ale i ulegli magii potrawy, wzięli z sobą zaoferowany litościwie, ale i mściwie (niech też tyją ) przeze mnie słój z treścią sałaty oraz słoiczek z sosem. Chowali szybko do reklamówki, żebym się, broń Boże, nie rozmyśliła. Nie wiedzieli, że miałam jeszcze dużo, dużo, schowane za domem w garze do bigosu.
A dla innych ? Tak, sałata jest boska dla ot, takich zwykłych ludzi. Ale jest i szatańska dla takich jak ja, czyli odchudzających się. Jest narkotykiem, górą podłych kalorii, słabością matkirzeźbiarki, która np.od wielu dni mocno ograniczyła papierosy, ba, obliczyła, że spaliła 7 na 14 dni. TA sałata jednak jest czymś przeklętym, tuczącą klątwą, a kysz, a kysz! No i co, właśnie skończyłam robić sos do kolejnej porcji z gara do bigosu. O ja biedna. O Wy biedni, Ci, którzy przeczytają poniższy przepis, zrobią TO , zjedzą, uzależnią się i TAK JAK JA JEDNAK BĘDĄ TYĆ . Decyzja należy do Was. Można teraz przestać czytać. W tym momencie. Co szczerze radzę.
PRZEPIS. DZIWNIE TAK NA GARŚCIE, ALE NIE WIEM, ILE TO WSZYSTKO MOŻE WAŻYĆ. OTO I ON:
sałata lodowa, 6 garści
rukola( ja daję na np.6 garści sałaty lod. minimum 2 garści rukoli)
oscypek wędzony lub inny wędzony , twardy i ostry ser, starty na dużych oczkach tarki, wg. gustu, ja lubię dosyć dużo, na powyższą ilośc składników ze 3 garści
rodzynki , wg. gustu, ja lubię dużo, z garść minimum
ze 3 garści uprzednio zamarynowanej w sosie sojowym a potem usmażonej i pokrojonej w kawałeczki piersi z kurczaka
SOS, ILOŚĆ NA POWYŻSZĄ ILOŚĆ, MN. WIĘCEJ:
ocet balsamiczny,dwie, trzy duże łyżki
sos sojowy, 2, 3 duże łyżki
musztarda, duża łyżka minimum
miód, duża łyżka
oliwa, 4, 6 dużych łyżek
czosnek minimum 4 ząbki, przeciśnięty przez praskę
Jeśli powyższe proporcje Wam nie będą odpowiadać, można zmieniać ilość składników wedle gustu.
Składniki na sałatę mieszamy ze sobą a potem z uprzednio zrobionym sosem. Jemy. Tyjemy. Smacznego.
PS. Post ten dedykuję Lazy Lou :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Eeee, myślę,że są bardziej tuczące potrawy ;-) Ja spróbuję na pewno!
OdpowiedzUsuńPodstępna jest tu nie tyle jakość, co ilość . Zjada się tego dużo. Bardzo dużo. A olej, rodzynki , oscypek, miód-to nie są chyba popularne składniki sałatek jedzonych przez gwiazdy w amerykańskich filmach;)
OdpowiedzUsuńSmacznego :)
A jaka pewność w tyciu? Jak przytyję choć jedną garść, to przepis podam dalej załamanym, że tylko o odchudzaniu wszędzie! Niestety taka prawda, że tych chcących przytyć się nie widzi a co dopiero ich kompleksów, a o frywolnym dogadywaniu "jaka pani chuda" nie wspomnę... Grubasów obrażać nie można, ale na chudym się uwiesić żaden problem...
OdpowiedzUsuńJa tam lubię jeść, kocham sałatki i tą pokocham na pewno! Mam w nosie odchudzanie, tycie, przejmowanie się zmarszczkami itp. Podobną robię i smakuje, więc biorę sobie ten przepis i dygam pięknie w podziękowaniu.
OdpowiedzUsuńŚciskam czule!
Lambi, w takim razie obyś przytyła tyle garści, ile pochłoniesz tej sałaty.Tak od serca życzę :)
OdpowiedzUsuńA jeśli jakimś czarodziejskim sposobem tak się stanie, to nie rób mi krzywdy, hi hi. Ale, co ja piszę, nie zmieścisz się do samochodu, pociągu,nigdzie. Będę bezpieczna;)
Inkwizycjo, ja zaczęłam źle się czuć. Po prostu. Fizycznie-przestałam być zwinna, zaczęłam sapać, od niezdrowej diety zmieniła mi się cera. Psychicznie-przestałam się sobie podobać.Jestem duża, mam długie, o dziwo nadal dosyć szczupłe nogi i jak tyję, zaczynam wyglądać jak wypisz, wymaluj, struś :) Z małą główką :)
A też kocham gotować i jeść... teraz nadal to robię, tylko karkówkę duszoną w cebulce z pieczonymi ziemniaczkami zamieniłam na pierś kurzęcą pieczoną w folii, z ziołami i odrobiną masła .
Buuuu ...
Ale daję radę.
Pozdrawiam znad cykorii z serem i czosnkiem . Buuuu...
;)
Maszko, ja też przytyłam... ale mam nadzieję, że jakoś zrzucę "samoistnie" ;-) W końcu sezon ogródkowy się zaczyna, więc będę spalać kalorie machając łopatą.
OdpowiedzUsuńA pierś kurczaka w ziołach też pyszna! Twojej sałatki nie odpuszczę - będziesz mnie miała na sumieniu ;-) O tyle dobrze, że dla siebie samej nie chce mi się gotować, więc nie będę jej jadać na co dzień.
Pozdrawiam!
O! Moja salata trafila na twoje salony! :)
OdpowiedzUsuńStraszliwa jest rzeczywscie :)
Odkrylam ja w Sylwestra i od tego czasu przynajmniej raz albo dwa w tygodniu MUSI byc na obiad, no mercy ;)
Dzis tez byla, ale w wersji light- czosnek byl jedynie w wersji sucho-garnulowanej... Nie to samo ale nie moglismy ryzykowac szatanskiego oddechu na wypietej-napietej gali pojutrze ;)
A co do sosu w wersji ortodoksyjnej, odkrylam ze swietnie sie ja robi blenderem- cale zabki czosnku wrzucam do sloika, (sloik najlepiej duzy- nie pryska na boki) dolewam wszystkie te miody, sojowe sosy i oliwy i bzzzyyyk! miksuje. Sos jest gladszy a moje dlonie mniej czosnkowo pachnace- same zalety.
Maszka! to moze jeszcze na zgube czytelnikow podaj przepis mojej mamy ta kaloryczna bombe tortowa! :>
To dopiero jest Silhouette Killer ;)
pozdrawiam
LazyLou
Wylazło się z niebytu, jak naruszyłam "intelektualną własność", co? He he. Przepis podam, bo to przecież taka pascha, czyli na Wielkanocny stół w sam raz. Choć też stwarza niebezpieczeństwo, kurczę. Widziałaś ostatnio, co się u ciebie działo, jak mi nałożyłaś torcika na talerzyk. Ja się do odchudzania nie nadaję :( A nie chcę wyglądać, jak moja Ciocia Struś :(
OdpowiedzUsuńPorownanie do strusia nieodmiennie sprawia, ze opluwam monitor :D
OdpowiedzUsuńMi szczesliwie tyja rowniez nozki, wiec czuje sie bardziej jak ta hipopotamica z "Madagaskaru" ;D
Tez uroczo...
A co do wylazenia z niebytu to ja juz tu sie odzywalam, ale ze dopiero od niedawna mam wlasny komp, to wczesniej mnie podpisywalo pewnie firmowym kontem Konkubenta :D jako domyslnym na tym kompie :)
A z wlasnoscia inetelektualna i copy rights to hej, hellou, zartowalam ;)
ps. a wiesz ze w moja mama robi ten torcik z 4-5l mleka "od krowy", z o.5 litra smietanki kremowki i DWOCH kostek masla? :O
Ja robilam z jednej, ale ona uwaza ze to oszustwo: MUSZA byc dwie...
Moze i ma racje- dzieki temu nikt nie jest w stanie zjesc tego wiecej niz 3-4lyzki :>
No jak to!!! Ja jestem!!!
OdpowiedzUsuńNiestety :(
Maszko napisz jeszcze tylko jakiego miodu używasz. Proszę konkretnie. Jaki słoik , co jest napisane. Jest ich dużo na półkach, niektóre okropne, przebrzydłe w smaku. Nie chcę się znów naciąć.
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna.(za info o miodzie oczywiście), a nie za dodatkowe kg.:)
Używam najchętniej płynnego wielokwiatowego, bo jest najczęściej najtańszy ;) Ale ostatnio użyłam gryczanego i też fajny posmaczek się zrobił. I gryczany podobno bardzo zdrowy. Polecam kupić miód od prywatnego wytwórcy, to jest gwarancja, że polski, a nie chiński, od małych, ruchliwych,pracowitych, żółtych pszczółek ;)
OdpowiedzUsuńJa do tej salaty uzywam miodu od pracowitej Biedronki ;)
OdpowiedzUsuńchociaz nie, przepraszam, jest z Kauflandu. wielokwiatowy plynny, bo sie szybko laczy z reszta skladnikow.
Ale Kasia ma racje- kiedys dostalam od niej miod "od chlopa" ;) - byl obeldny.