niedziela, 10 kwietnia 2011

Życie jest piękne. Jest?



Dziś smutna rocznica, ale nie mam ochoty o tym pisać.
Wbrew nomenklaturze mam ochotę pisać o życiu.
A więc-obudziłam się po paskudnym lutym. Smutnym, przespanym, chce się napisać bezsensownym, gdyby nie to, że mam mocne przeświadczenie sensu wszystkich zdarzeń.
Znów jest we mnie oczekiwanie, że w każdej chwili może stać się coś świetnego. I staje się. Np. nasz mały czteroletni przyjaciel nie pozwala mi się nudzić. A jest mały. Młodziutki. Czasem o tym zapominam, bo gabarytowo spory, a tak naprawdę to to miałoby teraz 3 lata i 9 mies., gdyby urodziło się o czasie. Dzieciuś. No więc ten dzieciuś ostatnio mnie zaskoczył, kiedy proszę "Pokaż mi , gdzie masz żołądek" . Pokazał. Jelita-pokazał. Serce-pokazał. Zlitowałam się i nie zapytałam o trąbkę Eustachiusza ;) "A gdzie masz wątrobę?" , pytam. Pokazał. Będąc w szoku (bo kiedy on się tego nauczył ?!) zadałam więc kluczowe pytanie-"A gdzie masz mózg?". Zastanowiwszy się, pokazał poważnie na brzuch. Jaki on młody, ten chłopczyk.
W piątek, będąc u Lazy spożyłam pewną ilość przejrzystej cieczy, którą na ogół trzeba popijać inną cieczą. Wróciłam nad ranem, odchylana od pionu porywami wielkiego wichru...
Obudził mnie dzwonek strażacki, który mój Mąż zainstalował u Rocha w pokoju.



Fot. Roch

Dźwięk jest potężny. Rozwarłszy powoli oczy, żeby nadmiar dziennego światła nie spowodował bólu głowy, ujrzałam spoglądające na mnie żywo, z bliziutka czyste oczka mojego synka.
"Mamo, a co to jest terenówa o olbrzymich kołach? ", pyta. Ten człowieczek nie bawi się w" dzień dobry".
"Terenówa o olbrzymich kołach" , odpowiadam minimalistycznie .
"A co to jest krwawiące serce strażaka Sama? ", pyta.
"Krwawiące serce strażaka Sama", odpowiadam.
Nic innego nie byłam w stanie z siebie dać. Chciało mi się desperacko dużo wody i trochę kawy.
"A co to jest serce z kamienia wewnątrz olGrzyma" ?"
No to odpowiadam.
"To serce z kamienia wewnątrz olbrzyma".
-"A co to jest piekąca cipulka Malinowskiej? "
Oooooo.
_"Cipulki też się przeziębiają i mogą piec", mówię, wreszcie z lekka obudzona.
I , zupełnie obudzona dodałam " A kto to jest Malinowska?!".
Nie wiem, jak nazywać damski narząd płciowy w rozmowie z Rochem. Bo raczej nie pochwa ani wagina. Prędzej czy później mały prawdopodobnie zaproponuje , znając jego pasję poznawczą, jakiejś koleżance czy kuzynce, pokazanie TEGO . I wolę, żeby rzecz ujął w zdanie "pokaż mi pipulkę" , niż "Pokaz mi waginę" , czy, o jeju, "pokaz mi pochwę".Choć przyznam, że nadal szukam nazwy. Wiem, że mówi się sympatycznie kuciapka, lub z wiejska brzmiące psiocha, ale to jakoś nie pasuje mi do nazwania części kobiety,części będącej w przyszłości dosyć ważnym elementem ciała oblubienic dla Rocha-chłopca i Rocha -mężczyzny ;)

W tej chwili, kiedy tu piszę słyszę, jak synuś prosi Mariusza o opowiedzenie bajki o tym, jak strażak Sam dostał zawał. Potem ma być o tym, jak Bella z tej bajki dostała zawał.
A ja czekam, kiedy padnie prośba o opowieść, jak Malinowską zaczęła piec pipulka...
Czekam...O, zasnął, jeden i drugi. Szkoda :)

Z wczoraj wieczór.



Kiedy robiłam to zdjęcie drugi kochający darmozjad i szczyl eksponował wdzięki plącząc mi się pod nogami.



A skąd nagle ten sarkazm? A stąd, że ze dwa dni temu, kiedy zakładałam rano golf, dotarł do mnie niepodważalny fakt-golf jest zaszczany( bo nie napisze zasikany,o nie), przez kota. Co dzieje się w głowie, ciasno opasanej przez materiał nasączony zimnymi, kocimi sikami ?
Ha.
A to Roch, poproszony o uśmiech. Słodki, dziecięcy uśmiech...


A to z dziś rano. Niedzielaaaaa....




Uśmiechniętej niedzieli, wszystkich niedziel :)

18 komentarzy:

  1. O rety!
    Ależ miałaś skomplikowany poranek ;-))
    Dziecko też mi zadawało "pytania" w swoim czasie... niekiedy miałam sporą zagwozdkę. Ale wolałam, żeby pytała mnie, niż na podwórku (zresztą, podwórkowymi spotkaniami te pytania były najczęściej inspirowane).
    Życzę cierpliwości i kreatywnych pomysłów ;-)
    Ściskam czule!
    Ps
    u nas mówiło się "cipulka" ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, "cipulka" fajne.
    Ja też staram się nie unikać odpowiedzi na żadne pytanie, choć czasem mały celuje w nie najlepszy moment ;)
    I ja pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lulu wie, że rozum ma w głowie, bo przez uszy wlewa się tam olej, hehe:)) Ale z tym drugim też mam problemy. Wie, że tylko chłopcy mają pisiolka i non stop pyta czy dziewczynki sikają pupą...:)) Nazwy szukam, zbywam, znając jego zamęczanie tematu nie zadowoli się samą nazwą... i co wtedy? Obrazki w wikipedii mam odpalić? Ja ogólnie mam wrażenie, że obecnie funcjonuję w wierszyku o Stasiu Pytalskim:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Acha...gdzieś Ty była jak Cię nie było i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To funkcjonujemy w tym samym wierszyku :)
    Roch wymyśla także zagadki.
    Co to jest:zbudowane z cegieł, ma na górze zegar i szpilkę?
    A byłam w domu. Ciałem;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maszka, czy ja Ci już mówiłam, że Cię kocham!!!??? ;) W zasadzie to Twoje pisanie, żeby nie było, że zdrożności tu wypisuję itp... ;)))
    Świetnie się czyta! Buziaczki dla Rocha - mojego ulubionego 4-latka. :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Asik, dzięki:) To może taki kontrapunkt do tego, co u Ciebie, że przeczytałaś i bardzo posmutniałaś. No to tu może się uśmiechniesz.Choć smutek, cholera, też bywa potrzebny. Było nie było. I czasem dzięki czyjejś smutnej historii nasza w końcu zaczyna wydawać się już nie taka zła. Niestety...
    Lambi, nie:)
    Podpowiedź: Roch śpiewa czasem taką pieśń: "Nie masz chłopaka nad Walsawiaaaaakaaaa".

    OdpowiedzUsuń
  8. Brawo!!! W nagrodę limeryk.

    Raz jedna Lambi z wioski pod Wrocławiem
    Stary dom wyremontowała prawie
    Bo tak go bardzo remontowała
    Że od nowa całkiem zbudowała
    Ta Lambi z wioski pod Wrocławem

    Ostatnio z Mężem wymyślamy limeryki, dobre ćwiczenie na głowę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha:) Bardzo trafny limeryk:) Oprawię se w ramkę:) Ja dla Ciebie mam też nagrodę - oczywiście za limeryk. W nagrodę zagadka naszego czterolatka.
    Co to jest: czerwona umywalka?
    Dla podpowiedzi drugi wyraz jest skojarzeniowy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czerwona gąbka? Nie ukrywam, że strzelam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo blisko:) Gąbka, ale nowoczesnego typu:)

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie, Twój Mały, choć już nie taki mały, rozbawił mnie do łez tą cipulką Malinowskiej! :-))) Faktycznie, z tym nazewnictwem może być kłopot... Ja kiedyś tłumaczyłam mojej bratanicy, skąd się biorą dzieci, bo akurat na mnie padło to pytanie. Starałam się mówić prawdę, ale zabrakło mi tchu, kiedy Mała zapytała, skąd się wzięła w brzuchu mamy. Mówię, że tata ją tam włożył. I ugryzłam się w język, bo oczekiwałam pytania " a czym?" albo "a jak?" ;-) Na szczęście bratanicy ta informacja wystarczyła i spokojnie wróciła do oglądania bajki:-)) Ale muszę przemyśleć odpowiedź, tak na wszelki wypadek!:-)) Ostatnie zdjęcie - boskie!:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. A co na to powiesz?

    Z czego zrobiona jest matka, że tak wszystko przetrzyma ?

    - No, skoro już pytasz, to Ci odpowiem - z kamienia !

    - Ale kamień ma zimne serce i ręce, a ona przecież nie ma !

    Oj...bez przesady, nie kwil dziecię drogie, tylko słuchaj dalej :

    Są mamy z żelaza i stali i choć wszystko się wali,

    nawet jak ją pociąg trachnie, jak Fenix z popiołu powstanie,

    Są też całe z kryształu, jak lodowcowa skała...

    a serce w nich bije tak silne

    jakby armata huczała...

    A ja jestem zwykłą być matką,

    i powiem Ci bez przesady,

    że ...ja po prostu,

    normalnie

    nie daję już rady...

    OdpowiedzUsuń
  14. Lambi, karczer? Myjesz dziecko karczerem? ;)
    Wierszyk ładny i mądry. Ja o dziwo jakoś daję radę, dziś wysiadł Tatuś szanowny :) Chichrałam się cichutko w kąciku :) Czterolatki są pełne inwencji i nie wiedzą, że nie wiedzą. Co czyni je istota straszliwą. Na swój sposób :)
    Żółwico, w życiu bym nie przypuszczała, że gadanie o prokreacji będzie takie trudne. I zabawne. Synek przyjaciółki, przy świątecznym, gwarnym stole nagle zadał pytanie-skąd się wziąłem w twoim brzuchu, mamo? Gwar umilkł. Przyjaciółka "Eeee, tatuś zasadził tam takie nasionko, eee..., i urosłeś ty..." A synek"No ale jak to nasionko tam umieścił?Wzięłaś do buzi? Połknęłaś? " Podobno w tym momencie gwar powrócił, każdy nagle miał coś ważnego do powiedzenia, na zupełnie inny temat.
    Ja bym padła.

    OdpowiedzUsuń
  15. I nie mam na myśli Miejskiego Ośrodka Pomocy tylko taki na kiju, kupiony babci do mycia paneli;) Ale zgadłaś - prawie;)

    OdpowiedzUsuń