środa, 22 grudnia 2010

Romantycznie.

Ostatnio u nas w domu jest bardzo romantycznie. Codziennie wyłączają prąd i siedzimy sobie przy świecach. W związku z okresem przed świątecznym to dobra metoda na unieruchomienie rozszalałych gospodyń za pomocą wyłączenia im mikserów, kuchenek, odkurzaczy, a w naszym wypadku także ogrzewania i wody. No i jak powyżej pisałam, siedzimy sobie tak spokojnie, zapatrzeni w okno, za którym widać krzątaninę wieżowcowych mieszkańców, ponieważ prąd znika tylko na naszej ulicy.
Raz tak zniknął, kiedy byliśmy w teatrze Buffo, oglądać Piękną Nataszę na naszym pojeździe. Z Rochem została Teściowa. Nagle w domu zapadła ciemność, piec się wyłączył, Teściowa wpadła w panikę. Roch ją zaczął uspakajać, obiecując rychłą wizytę pogotowia energetycznego. Kiedy jakoś doszła do siebie, mały mężczyzna stanął w ciemnościach przy oknie i tak z głębi serca wyrwało mu się cichutko "Kulwa mać".
Ostatnio znów prądzisko wywiało, kiedy w garach mi kipiało, piernik czekał na udekorowanie , ciuchy leżały nie wyprasowane a ja, marząc o kąpieli włączyłam mikser. I nastała ciemność. A właśnie, nie napisałam najważniejszego-za 2 godz. miałam być na przedszkolnej wigilii u Rocha, i to na tą okazje te gary, ciasta, kąpiele. Jak ta ciemność nastała, rozpłakałam się. Na prawdę inaczej to sobie wyobrażałam, przede wszystkim SIEBIE CZYSTĄ, WYPRASOWANĄ, PACHNĄCĄ. Po ciemku, z latarką w zębach dokończyłam dzieła kulinarnego, po ciemku zrobiłam makijaż, ciesząc się, że w gruncie rzeczy to mnie widzą, a ja siebie nie i mogę się łudzić żem cudna. Na sam koniec , malując w widmowym świetle latarki upiorną, bo podświetlona od dołu twarz ( ale miss wszechświata , kiedy podświetlić jej twarz od dołu też wyglądała by upiornie, prawda?;)), zobaczyłam kątem oka jak mój żakiecik, który miał być gwoździem, że tak powiem, wieczoru zsuwa się z klapy kibla wprost w biały , na szczęście czysty , ale beznadziejny do czyszczenia z ciemnobrązowego aksamitu pył kociej kuwety. To nie był miły wieczór.
Ostatnio przedmioty martwe mnie nie lubią. Dziś , wściekła, chciałam wyruszyć z awanturą do widzianego przez okno pogotowia energetycznego. W domu nie było od rana prądu, temp. spadła do 17 stopni, Roch miał wrócić z basenu i to zimno wcale nie było fajne. Wzięłam parę głębokich oddechów i pomyślałam, że teraz mam być jak nosorożec, który zaraz rozniesie w pył niekompetentnych speców od kabli. I ziuuuu, zapięłam zamek w kurtce. I natychmiast pośrodku zrobiła się dziura, jakby mi ktoś rozpruł kadłub. Wypadł, jak trzewia , szalik. Koło szyi za to zrobiło się ciasno i nie mogłam tego zdjąć. W końcu zdjęłam, przenicowując to na drugą stronę i robiąc różne inne akrobacje. Rzuciłam cholerstwem i wzięłam z szafy inną kurtkę. Oj, już solidnie wściekła. I ziuuuu, to samo. Znów dziura, znów trzewia. Znów atak klaustrofobii, jak to zdjąć. Nie zdjęłam. Zacisnęłam na brzuchu i tak poszłam. I uspokoiło mnie to. Dziwne. Czegoś było za dużo. I zadziałało jak przedawkowany lek-zmęczyło.
Panowie spece okazali się mili, życzyliśmy sobie wesołych świąt, prąd na razie jest.
Chłopcy wrócili z basenu, ja tu piszę , a w tle śpiewa kolendę Romantyczny Roch, miłośnik kolei.
"Oddawali swe ukłony pooo toooorzeeee..."

5 komentarzy:

  1. Wiez, po ostatnim Twoim :" A co Ty tu robisz obraziłam się " hehehe....
    Przeczytałam do "kulwa mać" i idę normalnie siku, bo już wiem co będzie dalej...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maszka i zlituj się z tymi kodami obrazkowymi... wyłącz to. Wiesz jaki miałam? "Ruchini" :) No, głodnam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kołdra mać:) Mnie żadne Shaitsu tak nie luzuje:) Maszka obiecaj, że będziesz tak nadawać przed Świętami, ale to będzie o sąsiadce z bloku:))
    Roch niesamowity!!! Szczególnie w kwestii zachowania zimnej krwi:) No i klnie z kolędą na ustach hehe:)) Fajnie te trzylatki:) Lulu jak robiłam zdjęcia zechciał kuuupę, powiedziałam weź nocnik i spitalaj, to ukrył się za choinką i nagle dobiegło do mnie : Ślód nocnej cisy sie rozchodzi!" Hehehe:)
    Nie wiem co się rozchodziło, Tobie ostatnio widać też wiele:) ale Maszko życzę Wam wspaniałych, radosnych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lambi, ja nie wiem, jak sie dostać do Ciebie, do Domija.Jak?

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, Lambi, przepraszam, ale już wlazłam do Ciebie.
    Dzięki za dobre życzenia, oczywiście nawzajem, nawzajem, pociechy z życia:)

    OdpowiedzUsuń