środa, 24 listopada 2010

Zieeewam..

Pogoda skłania do ziewania. Zmierzch zapadł ok. 9 rano i właśnie po ośmiu godzinach oblężenia zamienił się w noc. I jak tu nie ziewać. Podobno gdzieś tam są jakieś ciepłe kraje, ze Słońcem prawie zawsze w zenicie, ale czy to prawda? Trudno uwierzyć.
A mówiąc o podróżach- my wybieramy się na Sylwestra do Krempnej. Będziemy mieszkać w ośrodku "Pod jodłą", przy którym jest Karczma Beskidzka. Ośrodek to pozostałość po PRL i mocno się to tam czuje, co akurat i dla mnie, i dla ekipy jadącej ze mną jest atutem, będzie jak na wycieczce w podstawówce. Karczma, gdzie wykupiliśmy sobie Sylwestra, jest barakiem z płyty OSB, z kominkiem, świetnym wyborem piw niepasteryzowanych , czeskich i słowackich, z tanim, przepysznym domowym jedzeniem. A teraz dla ciekawych, kto z nami jedzie lista:ja, Alicja (dziewczyna Grzecha), Kamila, Jadzia, Iwonka, Marian, Pawelosz, Kolędzioł, Grzesiek W., Grzechu. Może pojedzie także Krzychu, jeśli go do tamtej pory nie przeżucą do Afganistanu.
Tego ziewającego , ciemnego, niemrawego dnia ten plan jest jak małe Słońce na moim niebie;)

Pojazd dla Pięknej Nataszy działa, Natasza jeździ nim sobie po scenie i podobno zarówno ona, jak i Janusz są bardzo zadowoleni. My po trzech dobach produkcji tego cuda spaliśmy po 12 godzin.

I to by było na tyle, idę owinąć się w pled, leżeć po ciemku, gapić się za okno czekając na moich chłopaków i starać się nie zasnąć.

3 komentarze:

  1. Ech.. ja w sumie nie lubię sylwestra. Chociaż Wasz zapowiada się bardzo klimatycznie. Ale, ale my sobie odbijamy co weekend w naszym domku, hehe, też klimacior: cisza, sarenki pod oknem, huczy wiatr (taki jak na poloninach), drewno w piecu pęka, belki nieco objedzone, ale cale, no i muzyka! W sumie to już od kilku lat nigdzie nie wychodzimy w tę noc, bo mąż w pracy. A ja naprawdę lubię oglądać te glupoty telewizyjne z kublem dużych lodów. W tym roku będę toast wznosić szampanem Picollo :) I rok starsza...

    OdpowiedzUsuń
  2. Klimatycznie-moze dzień po, ale sam sylwester to raczej będzie szaleństwo, z tańcami, zapasami na śniegu itp. Dopiero rano dotrze do nas to, gdzie jesteśmy. Warszawa opuści nas razem z kacem;)
    A że mamy w ekipie profesjonalnego muzyka (bardzo dobrego gitarzystę),na drugi dzień pewnie jak już wrócimy z Żydowskiego będziemy siedzieć, słuchac i słuchać..

    OdpowiedzUsuń
  3. Maja. Zazdroszczę szczerze tej chaty. Ale-czekam już tyle let, to jeszcze poczekam:)

    OdpowiedzUsuń