piątek, 19 listopada 2010

"Fajnie jest być sobą"





Powiedział wczoraj mój syn. Ciekawe, czy za lat 10 też tak powie. Czy inaczej- koszmarny okres dojrzewania go poturbuje i tą prostą prawdę odkryje z powrotem tak, jak jego mama jakieś 20 lat później. Na razie jest czysty jak łza, choć już czasem kłamie.
-"Coś tu śmierdzi, zrobiłeś kupę w majtki?"pytam w domu.
-"Nieee, to z kanalizacji..."
?!
A czasem jest szczery do bólu . Robię wszystko, żeby czuł, że szczerość popłaca, lecz wiem przecież, że jest cholernie niewygodna dla takiego tzyipółatka. E tam, dla wszystkich bywa niewygodna, he he.
Dziś krzyczy z pokoju'Mama, zaświeć światełko!". Pytam po co, bo ogląda tv, ma nocną lampkę. Miły półmrok. "Bo chce zobaczyć kozę!" Krzyczy dalej. "Jaką?" pytam , naiwna. A on "Z nosa!". I co robić? Wyrazić obrzydzenie, oburzenie, to zniechęcić go do prawdy. Wiem, wiem, to żadne dylematy, za te 10 lat to się dopiero zacznie. Tak mówią doświadczeni.
Pomimo, ze naiwność to cecha dzieci, mi się niestety przydaża. Ostatnio gdzieś w domu, podczas krzątaniny rzuciłam okiem na biedronkowa gazetę telewizyjną, a tam na okładce wielkimi literami" Rzuc patelnię!". O, pomyślałam, a uważałam, że takie gazety są zachowawcze, a tu taka agitacja, żeby babki w końcu wyszły z kuchni, w piękny świat, no no no. Jakiś czas potem popatrzyłam uważniej i przeczytała"Rzuć palenie!". Niby też chwalebne, ale oj!

Jakiś czas temu zadzwoniono do mnie z prośbą o dokończenie rzeźby konia , potrzebnego jako rekwizyt teatralny . Pojechałam do Szczecina, tam okazało się, że konik wygląda jak łoś, i to z Czarnobyla, ma 3, 5 metra wysokości i tak na prawdę trzeba go zrobić od nowa, no, prawie. W trzy dni. I fajnie było. To nie ironia. Tak się trochę zmierzyłam z tym, bo byłam sama, w wielkiej pracowni od rana do nocy , pijąc kawę i paląc papierosy walczyłam z bydlęciem. Trudno powiedzieć, czy wygrałam, bo metalowe rusztowanie, na którym opierała się cała konstrukcja było źle ustawione. Zrobiłam, co mogłam.
Mieszkałam w pokoju gościnny w teatrze. Na ostatnim pietrze. Z okna o świcie:Widziałam to tylko wcześnie rano, a potem w nocy. I zadałam panu dozorcy sławetne dla dyletantów w Szczecinie pytanie" A którym tramwajem dojadę do morza?"Nawet się nie śmiał, bo jest podobno przyzwyczajony.

Koń jaki jest każdy widzi. Czasami koń z łosia bywa taki:
Teatr państwowy obrośnięty jest rozlicznymi, abstrakcyjnymi pracownikami. W labiryncie zadymionych korytarzy i tunelików,pomiędzy klamotami sprzed lat je sobie salami z Biedronki wprost z opakowania, zagryzając bułką leciwy, bezzębny pan , zwany Kazikiem. Pan służy generalnie do tego, że wie gdzie co jest. Jest takim dyskiem C dla całego tego śmietnika. Przewodnikiem. Inny pan z drugim panem za szafą ze spektaklu z 87 roku*, popijają piwko, palą papieroski, ale chętnie przytrzymają mi styropianik, bo oni są tu "OD KOŃSERWACJI". I hahaha. Uśmiali się serdecznie . Czułam się tam jak postać z książki. I na prawdę było fajnie.

I jedziemy dalej, husario. Teatr. Jutro będę rzeźbiła duże opony do imitacji samochodu dla Nataszy Urbańskiej. Ostatnio mój mąż poznał Józefowicza i ją. "Przybiłem dzisiaj piątkę z Nataszą". " Jaką Nataszą", pytam, bo nikt by się nie spodziewał, że z tą. "Urbańską". I tu się zaczął pogrążać. "Łaadna jest, bardzo. Ładniejsza niż w tv. " I ciągnie mój kochany mąż dalej. "Myślałem że jest wysoka, o ona jest twojego wzrostu."Tu nie wytrzymałam i wypaliłam" A Janusz?". "Ooo, wysoki, jak ja. Ale szczupły.."
No więc robię opony dla pięknej Nataszy. I w przeciwieństwie do takiej na przykład pani, która filetując tony zimnych ryb wspomaga się czasem fantasmagorią , że być może w pewien postny piątek jakiś kardynał tą właśnie rybkę włoży do swych czcigodnych ust(bo czemu nie?), akurat o moją oponę na pewno prędzej czy później oprze się kształtny pośladek Pięknej Nataszy.

Zmykam!

*BezzębnyKazik mi powiedział, bo szafa była specyficzna, spytałam go o nią.

12 komentarzy:

  1. Maszko ja Cię tylko cmoknę w czółko na dobranoc, a Ty podaj dalej do Roszka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z rozdawiennictwem nie żartowałam, ale musi mi brzuch uspokoić, no wiesz...ten widok za oknem na razie kontempluję hehe:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cmoknę tylko z psami jeszcze muszę iść.
    Chętnie cmoknę:)
    Miło Cie widzieć.
    I ja cmokam Ciebie, a Ty podawaj komu chcesz, lecz prosił bym o uwzględnienie takiego jednego malutkiego facecika...

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw kupa ukryta, a potem kuleczki aromatyczne powtykane za poduszki:)) Życie hehe:) Starczy nam garba, żeby wychować?
    Nataszę kojarzę, fajnie, że będzie miała zaszczyt tył o Twoje dzieło opierać...moim ideałem raczej od dawna Uma Thurman. To by było coś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lambi, a co ty w ogóle robisz o tej porze? Chyba wiesz, że to nie 17, jak wskazuje mój osobisty zegar na blogu(bo wskazuje godziny jak powinien, a nie jak jest), ale 03.04 .
    Uma. Jakbym robiła opony dla Umy, za jedną kupiłabym se autko:)A nie Rochowi;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się przeliterowałam, czy niedoliterowałam raczej. Kupy pod poduszką. O matkoż moja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Serio? Ło matko hehe, a ja myślałam, że jeszcze wieczór:)

    OdpowiedzUsuń
  8. No to już wiem, prze kogo spać nie mogę:) Nastaw zegarek jak trzeba i po kłopocie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. I nie kupy a skarpeciory zwinięte w kłebuszki:) Idę ja teraz z moim na spacer, bo mój groźny i mu dopiero wolno po 24.00

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczery chłop? Jasne! :) Taki szczery inaczej, to mógłby przyjść i powiedzieć "Przybiłem dzisiaj piątkę z Nataszą". (...) "Łaadna jest, bardzo. Ale na żywo do pięt Ci nie dorasta." Pracuj nad Roszkiem, pracuj! Jeszcze jest nadzieja, że w tej jednej kwestii nauczy się być umiarkowanie szczery. Twoja przyszła synowa będzie Ci za to wdzięczna ;)

    OdpowiedzUsuń