sobota, 14 sierpnia 2010

Taka sobie zwykła codzienność

Lato jest już dojrzałe jak renkloda. A ja je spędzam na tyłach domu, rzeźbiąc armanimena, czyli ślicznego, w założeniu, pana do którego modelem był , chcąc nie chcąc, jakiś facet wyguglany w necie, reklamujący perfumy. Armanimen miał wyglądać jak mężczyzna śpiący po dobrym seksie, a nie wiem, czy nie wygląda jak mężczyzna który zszedł ze świata tego. To odwieczny problem rzeźbiarzy, hehehe.

Tak już mam , że lubię mieć w domu czysto. A mieszkając z dwoma facetami, dwoma psami i trzema kotami czysto mam tylko wtedy, jak ich nie ma w domu. Ostatnio poodkurzałam pięknie, pomyłam podłogi. Przyszedł Roch, zrobił zwis na swoim drążku do ćwiczeń. Z obu kieszonek u spodni z cichym sykiem wysypało się po garści piasku.
Pomyłam także okna. Były jak oczy dziecka, przejrzyste i lśniące. I nadeszła burza, tropical storm, jak nazwał to zjawisko wujek Gugel. Okna oblepiły liście, piach, błoto. Po raz pierwszy w życiu tarłam je potem szorstką gąbką, bo inaczej nie dało rady. To był problem, że tak powiem, zewnętrzny. Wewnątrz co dzień, nie wiadomo skąd pojawiają się odbite na szybach i lustrach małe łapki, fragmenty czoła, nosa, usteczek w koszmarnym grymasie.
Ponieważ wczoraj byłam na spotkaniu wcześniaczych mam i wróciłam koło drugiej w nocy, po spożyciu słusznej ilości dżinu z tonikiem, dziś jestem powolniejsza jakaś, zamyślona, ze skłonnością do medytacji...
No więc kąpiel w letniej wodzie, odświerzenie...
Roch się uparł, żeby wleźć do MOJEJ wanny. No dobra. Wychyliłam się , wsadziłam do tej MOJEJ wody to złotoskóre dziecko. W gruncie rzeczy zadowolona z towarzystwa. A ono , to moje śliczne dziecko zrobiło siku, robiło długo i z takąż sama przyjemnością, z jaka ja wcześniej na nie patrzyłam. Co robić w takim momencie? I czy wszystkie dzieci tak kochają sikać do wanny ?

Przed chwila przyjechał bluszcz, kartony ze sztucznym bluszczem. Będę obkładała tym bluszczem sześciany i kule, potrzebne do scenografii na imprezę TVNu. Matkarzeźbiarka, jak sama nazwa wskazuje , to nie tylko rzeźbiarka, ale przede wszystkim matka i żadnej pracy się nie boi :) Matkarzeźbiarka kupuje sobie wolność, zarabiając na przedszkole, bardzo drogie bo prywatne, bo synek Roszek , dziecię z problemami neurologicznymi , ruchowymi, nie powinno przebywać w dużej grupie. Teraz powoli dojrzewam do przeniesienia go do zwykłego, choć jeśli zarabiam na tamto, takie fajne...
A wracając do TVN, może uda mi się wkręcić na tą imprezę, zawsze jest świetne jedzenie i dobre drinki, oczywiście za darmo, no i tłumy gwiazd i satelitów. Siadam sobie gdzieś z boczku, z talerzem suma w śmietanie czy innej egzotycznej potrawy i zimniutkim drineczkem, typu absolut z wanilia i miętą, i się gapię, gapię, gapię...
No, barokowo jest wtedy, bogato, w naszym biednym kraju. A dziś u nas makaron z serem. Tyż dobre:)
Dopisane.
A oto zdjęcia armnimena , w glinie jeszcze.

6 komentarzy:

  1. No całkiem, całkiem ten Armanimen;) Też lubię mieć w domu czysto. Ale nie mam;) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. wygląda jak aktor ze "Śmierci w Wenecji", ale nie ten stary, tylko młody blondynek, a na imprezach to się nie gap tylko zbieraj autografy, albo jak już sobie nieźle popija to rób fotki ;) w końcu żadnej pracy się nie boisz... Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Sunsette, ja też nie mam:) Miewam:)
    Madzia, sugerujesz, żebym została krypto paparazzi? O, może to dobry pomysł...Dorobię sobie, hehe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Matyldo, ale Ci wyszedł cukiereczek:) Toż on piękniejszy niż Apollo!!! Boooski jest:) Sama bym takiego chciała, ale dostałabym siekierą w łeb, albo kolejnym stwierdzeniem, że sfiksowałam do reszty;)
    Maszka, sikanie do wanny, łapki i insze odbite nie tylko na szybie a na ścianach ( uprzednio łapki smaruje się suto sudocremem), metki od ubrań z lubością ładowane na tychże i zalane dywany mlekiem z chrupkami - to standard, i choć walczę o porządek to do pedanta jakim jestem z natury - koszmarnie mi daleko... Trzeba widać poczekać aż dorosną;)
    Owijaj te kule bluszczem i baw się dobrze:))
    Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Lambi:)
    Owijam, o Jezusicku, jak ja to cholerstwo owijam! Kule,i sześciany 180/250/80 sztuk z 15 też. Stojąc na krzesełku. A jedyna motywacja to co sztuka owinięta, to w myślach "Kolejne trzy dychy, kolejna stówa..."

    OdpowiedzUsuń
  6. Ha ha, no tak:) Sztuka nie zawsze jest piękna właśnie z tego powodu...

    OdpowiedzUsuń