poniedziałek, 1 października 2012

Dach


Mamy dach. W związku z deszczem się cieszę.  Z dachu, rzecz jasna, choć deszczu też trochę się przyda, w grzybach się rozsmakowałam. Bierze się grzyba, panieruje w jajku i bułce tartej i smaży  jak schabowego. Pyszne, choć starsze pokolenie uważa , że potencjalnie prawie śmiertelne, bo grzyb cięzkostrawny i długo musi być obrabiany ogniem. A nieprawda. Widziałam jak w dobrej restauracji kucharz wrzucił na masło pocięte na grube kawałki kapelusze  prawdziwków, podrzucal to kilka minut i wylał z masłem na makaron wstążki. Spróbowałam i bardzo dobre, choć prostota grzybowego kapelusza w panierce, z ciemnym chlebem ma w sobie coś czarownego. Taki Daszbór!
Ale o dachu miało być, nie o kapeluszach.

Kiedy mnie tu nie było w domu pojawił się dach, balkon, rama w oknie salonu potrzebna do umocowania w niej szyb zespolonych.







Zainstalowano także tzw. talerze, dzięki którym będzie można regulować wysokość pionowych elementów z bala. Drewno kurczy się po średnicy bala, wzdłuż praktycznie wcale, więc kolumna, nie kurcząc się ze ścianami  spowodowała by po pewnym czasie tzw.odwrotny spadek na balkonie, czyli woda nie spływała by z balkonu poza obrys domu, lecz odwrotnie. Zaistalowanie na sztywno pionowych bali grozi  odkszałceniem konstrukcji budynku. Dzięki śrubom , które dokręca się co kilka miesięcy kolumnę się obniża i konstrukcja jest zachowana.


Z zewnątrz to tyle, jeśli chodzi o zmiany. Za to codziennie dom zmienia się w środku. Najpierw , dla ułatwienia odczytania poniższych zdjęć wrzucę plan domu. Plan narysowałam dla nas, żeby jakos opanować ten żywioł;)  Zaznaczyłam  na pomarańczowo kaloryfery i piec CO, na niebiesko zlewy, na brązowo szafy i garderoby.




Rzut domu z bala.
 Najwięcej problemów przysporzyła nam ściana łazienki, która zaburza oś sieni. Żeby nie była za ciężka optycznie, zaprojektowaliśmy na górze podłużne okno, w przyszłości oszklone mleczna szybą. Nad drzwiami do sypialni Rocha także będzie mleczna szyba, w ramach doświetlenia korytarza.
Widok z salonu na sień.



Widok z salonu na korytarz do części sypialnej.


I  widok z sieni na salon.


Łazienka, instalacja hydrauliczna, jeszcze przed budową ścian działowych.


Ze ścianami.



A teraz zapraszam do salonu.



Powyżej widok na jadalnię i kuchnię, poniżej na ciesiołkę pana Krzysztofa. Naciąć tak twardą sosnę, żeby ściana idealnie w nią wchodziła, mając do dyspozycji kilka centymetrów bala, samą jego końcówkę - na prawdę szacunek i podziękowania za taki kunszt.



A teraz wędrujemy na górę.



Balkon, moje ulubione miejsce.





I poddasze. Tu przed ścianami działowymi.



A tu po.  


W międzyczasie przyjechali panowie kopać studnię. Rozłożyli sprzęt do kopania ręcznego, który pewnie nie różnił się od tego sprzed 300 lat. Za Potopu robiono to tak samo, więc warto zapoznać się z żywą tradycją;)  Zbudowali rusztowanie, w świdrze umieścili poprzeczkę ze stalowej rury i dwóch grubszych siedziało, dwóch chudszych kręciło . I tak trzy dni. Byli bardzo sympatyczni więc spędziłam z nimi trochę czasu.


Na pytanie, czy nie było by im wygodniej, gdyby podłożyli sobie na rurę, na której siedzieli te trzy dni jakieś poduszki, opowiedzieli  "Proszę pani, my mamy na dupach to, co inni na piętach!".
Nie dali jednak rady, bo natrafili na 11 metrów gliny. Zawołali kolegów z samochodem jakieś 200 lat młodszym od ich rury i sprzęt ten podołał problemowi w trzy godziny. Docelowo studnia ma 23 metry, piłam naszą wodę nieprzegotowaną i jest smaczna, co nie znaczy, że nie oddamy jej do przebadania.

Radzieckie auto wzbudziło ogólny podziw.



Jednak mianowany przez siebie samego Kierownik Inżynier i tak miał zastrzeżenia.




Trudno wchodzić w konflikt z kimś, kto z winchesterem i swoim owczarkiem pilnuje z góry  terenu, podrzucając raz na jakiś czas owczarkowi grudę ziemi, która owczarek, zafiksowany na aportowaniu,  odruchowo łapie w pysk i z obrzydzeniem wypluwa. Ach, jakie to zabawne, "Mamo, patrz, Folga zjada ziemię, i gdzie my będziemy mieszkać, jak zje całą ziemię, cha cha!".
Na zdjęciu moment tuż przed kłapnięciem grudy, która jest czarną kropka nad głową Rocha.



Wyniesiemy się teraz  z okolic Baleny. Byliśmy obejrzeć rzeźbę Pawła Althamera. Robi wrażenie, polecam iść z dzieckiem, młode mają fajne przeskalowanie. Rocha olśniło. Obiekt znajduje się na Ul. Mińskiej 25, w kompleksie galerii i knajpek na terenie dawnej fabryki.


Zjedliśmy także podwieczorek złożony z takich skarbów.


pływając łódką po Morskim Oku, oczywiście tym wawerskim, nie tatrzańskim.
Chciało by się tatrzańskiego...
Wioślarzowi Ojciec podawał paliwo ciacho wprost do ust. Logiczne, prawda?


Kiedy Mariusz popłynął sam, chór chmur w postaci piwkujących na ławce seniorów perorował  "Gdybym JA miał taką łodkę, to bym..." Ach, co oni by nie!
;)


Kończę. Jest trzecia w nocy. Senność...







Serdecznie witam nowych obserwatorów!

10 komentarzy:

  1. Maszko, piękny dach, piękny dom! Widziałam już w pracy (ale nie miałam czasu odpisać) i bardzo się ucieszyłam ;) Wygląda jak pokryty łupkiem. Imponujący! No i w samą porę ;)
    Plan dopracowany Twoją ręką bardzo mi się podoba, kocham takie szkice ;) Jakoś nie mam wrażenia, żeby ściana od łazienki zaburzała oś sieni... jest jakaś proporcja między sienią, a salonem. Naświetla dodatkowo dodadzą lekkości i przejrzystości, fajny pomysł ;) Schody na górę kręcone? nieźle ;) a co będzie na poddaszu? Wnętrze jednoprzestrzenne (pisałaś coś o działówkach)??
    A powiedz Maszko - sprzedaliście Kciuka? Czy też udało się tego uniknąć i ciągniecie budowę z innych źródeł?
    Z dyniami masz absolutną rację. Dzisiaj długo deliberowaliśmy z Padre, którą zużyć na kolację. Oczywiście najmniej ładną. Tylko którą?! Każdej było żal... W końcu padło na jedną i 1/8 została upieczona - tylko w piekarniku, niestety - posmarowana oliwą, posolona, posypana tymiankiem i rozmarynem - pycha! Zjedliśmy z kozim serem ;) Grzybów zazdroszczę. bo uwielbiam, a u nas posucha w tym roku...
    Ściskam czule ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Inkwizycjo, obawiam się, że rżąc ze śmiechu obudziłam chłopaków :) A mianowicie działkę mamy na Łokciu, nie Kciuku. No nie, znów chichot mnie ogarnął :)
    Nie jest sprzedana, choć jakby ktoś się zgłosił z rozsądną propozycją, pewnie podjęlibyśmy taką decyzję. Doszedł bonus w postaci pozwolenia na budowę domku letniskowego, z przyłączem prądu, studni i oczyszczalni. Marzenie, prawda? Mamy nawet rozrysowany projekt domku, optymiści niezłomni...
    Ale jak tu sprzedać, jeśli od paru dni tęsknię do Łokcia Kciuka jak do Kogoś? No jak? Jesień tam piękna jak sen złoty. Buuuu...
    Balena dziękuje za komplementy. Była rysowana tak długo, i tyle można zmienić w trakcie budowy, że mam nadzieję (znów ta nadzieja, o co chodzi ?;)), że uda się domek, będzie ładny, wygodny, i będzie nas chronić i pocieszać.
    Z pieczenia dyni nic nie wyszło, choć pomarańczową piękność zakupiłam dzis na bazarku. Ale nie zakupiam folii aluminiowej, czy też sreberka, jak mówią w tarnowskim, vel staniolku, jak mówią w zamojskim. Była przaśna kiełbasa, za to w zacnym towarzystwie.
    Pozdrawiam serdecznie i jak zwykle - owocnych poszukiwań Wiesz Czego!

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiedziałam... taką mam ostatnio sklerozę że nawet sobie nie wyobrażasz ;)) Tak ten Kciuk mnie niepokoił trochę ;) No Łokieć blisko przecież ;))
    Jakby on był w TYCH górach, bliżej nas, to pewnie sama bym się do niego śliniła... Ale przymierzamy się do działki w Kaczawskich, bliziutko Jeleniej Góry, z pięknymi widokami. Tylko ta kasa, kasa... :(
    Nadzieja ważna jest, bez niej było trudno.
    Nie obejrzę Baleny w TV, niestety, gdyż telewizora nie używam ;)
    Uściski i pięknego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ups, za wcześnie mi się wysłało.To jeszcze raz.

    Raz chcemy sprzedać Łokieć, raz Kciuk, żeby ktoś nas nie wziął za handlarzy narządami;)
    Widziałam widoki z działki, którą jesteście zainteresowani, o ile to własne tam byliście z namiotem. Cudo, bajka, marzenie. Oby się udało.
    Także pięknego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, tam byliśmy. Też tęsknię, chociaż to jeszcze nie nasza ziemia...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasiu, coraz bliżej do zamieszkana...
    Pozdrawiam Moose

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń