Budowa domu z bala.
Pojawił się w ścianach prąd.
Kable idą w otworach nawierconych w balu od góry, potem pod kątem prostym na pożądanej wysokości. Pojawiły się też kołki. Bale będą kołkowane , żeby konstrukcja była stabilniejsza. W rogach skręcane są na śruby, przynajmniej do pewnego poziomu.
Dwa dni temu nocą przywieziono kolejną transze drewna. Ważne jest, żeby drewno ściągano pasami, nie podnośnikiem widłowym. Dzięki pasom bale nie są kaleczone.
Założyliśmy Żółtą Tablicę. Zastosowaliśmy do tego most z drabiny, kopiując mosty w Tybecie;)
Tu wczoraj, czyli 6 marca. Dom rośnie i już całkiem wyraźnie zaczyna wyłaniać się spośród brzóz.
A to dziś, widok od strony lasu. Z przyszłego ogrodu.
Praca cały czas wre. Budowniczy wierci otwór pod kołek.
Balik po baliku, a balików bez liku...Ech, poezja, pełnia i człowiek jakiś nieswój. A tak serio, to zawsze podczas pełni mam w sobie dużo niepokoju, nie mogę sobie znaleźć miejsca. Chyba mały drinek dziś musi zostać wypity, bo nie zasnę.
No, mogę już napisać, że pozujemy pod ścianą, biorąc pod uwagę wysokość.
Węgieł. Będzie szczelny? Musi.
i od środka.
Zaczynamy szukać rozwiązań do wnętrz- pieca, kaloryferów, desek na podłogi. Coś, co jeszcze niedawno było jak dalekie marzenie staje się, i to szybko. Wszystkim tego życzę.
A zwyczajne życie? W sobotę byliśmy na urodzinach siostry ciotecznej Rocha, Patrycji. W sali zabaw dziecina, której ortopeda zalecił trzymać dietę w końcu mogła najeść się tortów do syta. Jadła więc,biedna dziecina, i jadła, i jadła.
Potem poszliśmy do Patrycji i jej siostry Weroniki na noc. Roch i Weronika dzieli dwa tygodnie różnicy wieku, zachowują się i wyglądają jak bliźnięta. Kochają się nad życie. Weronika woła Patrycję, bo muszą , po prostu muszą zobaczyć jak chłopaki sikają. Zdjęcie robiła Patrycja.
Patrycja nie zdążyła, żal i płacz, trzeba pocieszać. Zdjęcie robiła Weronika.
Potem para zasnęła jak kamień.
Na bazarze na placu Szembeka jest też miejsce, do którego zaglądam i wychodzę obładowana książkami. Nazywa się Antykwariat Grochowski i można go sobie wygooglać.
W środku są książki wycenione, na zewnątrz zasada jest prosta-albo każda książka kosztuje 3 zł., albo za 20 bierzesz tyle , ile uniesiesz w rękach. Antykwariat przypomina labirynt, pachnący stara biblioteką. Wchodzisz i znikasz. Właściciel twierdzi, że nie wszyscy wracają. Ja kiedyś muszę zrobić tak-biorę termos, kanapki i znikam tam na cały dzień. Jak mi się styki w dysku C zaczną przepalać i nastąpi konieczność resetu.
Grochów w słoneczny, marcowy dzień.
Pojechaliśmy też na Ząbkowską, na Pradze Północ. Kamienice bardziej okazałe, ale klimat podobny. I te chmurki, takie renuarowskie ;)
Dzięciołowi w Słońcu czerwień zapaliła się na gody.
i modem
płynąca.
Widzicie to błękitne oko? Zupełnie przypadkiem oprócz swoich i synowskich mam w domu psa o takim oku i...kota.
Kota, który wygląda jak pluszowa maskotka
Miron, bo Białoszewski, bo śnieżnobiały, nie przepada za Dyziem, vel Dyzmą ( bo białe rękawiczki i skarpety, eleganckie). Dziś Dyzio zajął najlepszą słoneczną plamę i Mircio się obraził.
Mircio ma to do siebie, że jest cierpliwy. W łazience czeka godzinami , aż zjawi się ktoś, kto mu odkręci kran, bo z czego innego nie pija. Tu uplasował się w oczekiwaniu na zwolnienie plamy.
Ale tak mocno zasnął, ze nie skorzystał.
Jak tak patrzę na te dwa zdjęcia szybko jedno po drugim, kojarzą mi się ze śmiercią. Ktoś jest i
znika, pozostaje niezmieniony układ naokoło, i światło i ciepło.
Zdrowie na budowie!!!
Aleś pojechała po tematach! Wszystkie cudne :) No nie wiem, co tu komentować najpierw...
OdpowiedzUsuńTo może na początek niech będzie - zdrowie na budowie!!!
Fakt, poleciałaś po tematach ;-) Wątek budowlany fascynujący, węgieł wygląda pięknie! Spanie na plamie słońca to przywilej i naszych kotów ;-) No i najlepszego w Dniu Kobiet! ;-))
OdpowiedzUsuńps
Błagam, wyłącz weryfikację obrazkową, dostaję oczopląsu od tych pogibanych literek...
Maszko, nie wyj już do pełni;) Wszystko pójdzie jak ta_la_la, belka po belce! Teraz kombinuj co dalej - w środku ma się rozumieć:)
OdpowiedzUsuńA Miron...ach...podrap go ode mnie za uszkiem.
A który to brudas?:)
Wow! Będzie chata jak malowanie! To musi być niesamowite uczucie tak patrzeć jak powstaje Twój własny dom:-)
OdpowiedzUsuńWitaj. Żadna ze mnie znawczyni, ale mi King kojarzy się raczej z puszczami Maine, a Steinbeck z polami kukurydzy. :)
OdpowiedzUsuńA Grochów z... beznadzieją.
Dom super. Zazdroszczę i trzymam kciuki.
Pozdrawiam.
Grochowianka
Też jestem w trakcie budowy. Będę tu zaglądać. Trzymam kciuki.Przy okazji zapraszam do mnie na http://ma-szkarada.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmatka o.m.c-rzeźbiarka