poniedziałek, 15 lutego 2010

Przypadkich niektórych ludzi.


Są tacy ludzie, którzy będąc w lesie niosą smycz w dłoni. Smycz jest sztywna i tworzy dosyć szerokie okręgi, na tyle szerokie, że pędzący duży pies mijając tego kogoś nieświadomie wbiega w taki okrąg, prawie wyrywając rękę ze stawu , przewracając i ciągnąc jeszcze z metr po śniegu. I ci niektórzy leżą sobie tak na tym śniegu, wdeptywani w niego przez przestraszonego, zaplątanego w smycz dużego psa, z ręką nadal wyciągniętą w groźnym geście pozdrowienia wymyślonym przez takiego jednego niespełnionego malarza. Po czym nie wiadomo dlaczego ci niektórzy chcą zobaczyć, co tak na prawdę się stało i otwierają oczy. A że twarz przez chwilę służyła temu komuś jako śnieżny pług otwierają te oczy rozpychając śnieg rzęsami, po czym natychmiast tenże zaczyna się topić i spływać po gałce ocznej jak woda po ścianie. I wtedy ten ktoś w panice krzyczy w myślach "Kurwa, moje szkła kontaktowe mi wypłyną i jak ja wrócę do domu?!" O ile je nosi oczywiście.
Są tacy, co kiedy słyszą od słodkiej, kulturalnej Teściowej zdanie skierowane do nich "Zardzewiała ci puszka" nie moga się powstrzymac od głupkowatego chichotu.
Są takie, które w pustym lesie chcąc zrobić siku, zamiast skręcić w jakąś boczną, ale jednak trochę udeptaną ścieżkę przedzierają się w śniegu głębokim do połowy ud, nawet nieźle się przy tym bawiąc, ale kiedy już dojdą na upatrzone miejsce i stoją w tym śniegu po te uda dociera do nich, że dziewczyny żeby się wysikać muszą kucnąć.
Są tacy, co żeby usłyszeć jak brzmi stukanie dzięcioła z innej perspektywy przedzierają się przez głęboki śnieg bo chcą przyłożyć ucho do drzewa, w które dzięcioł stuka i jak już już ucho ma dotknąć sosny ptak odlatuje, strącając na wielką pacynę śniegu. I ci tacy stoją i mają śnieg od pasa w dól i od ramion w górę.
Są tacy, którzy mając gorsze samopoczucie czekają na godzinę 13, bo wtedy przed ich domem dzień w dzień, (no, chyba że pada) przechodzi powoli para staruszków, nieudolnie posługując się kijkami nordwalking, i ci tacy ładują swoje nadwątlone akumulatory patrząc na tą wielką ochotę do życia .
Niektórzy zaś, po raz pięćdziesiąty rzucając swojemu psu snieżną gałkę tknięci jakąś myślą rzucają po raz pięćdziesiąty pierwszy i widzą, że pies odnajduje tą gałkę i ją pożera. I ci niektórzy patrząc na nienaturalnie beczkowaty psi brzuch konstatują, że w tej chwili jest w nim pięćdziesiąt jeden śnieżnych kulek.
Są też tacy, którzy najpierw głośno bekają , a potem w panice ogladają się za siebie.
A inni, kiedy ma przyjść ktoś z rady nadzorczej (Babcia A, lub Babcia B, lub Ciocia X, lub Ciocia Y) zamiast dziecku umyć buzię i wyglazurować grubo wazeliną, żeby wydobyć odrobinę kolorków z szarej, katarowo-zimowej buzi prezentują dziecko naturalne i potem muszą słuchać, że mały wygląda źle i trzeba go karmić i poić i w ogóle dbać, szczególnie o NIEGO, w związku z tym ładnie przypominają o tym, o czym chciało by się zapomnieć.
I też tacy są, co idąc się kąpać robią sobie pachnące piany i takie tam a nie zamykają w pokoju kotów, w związku z czym któryś z nich prędzej czy później przychodzi, posiedzi sobie chwilę na wannie, pobawi się strumieniem wody, itd., itp., a potem pomyśli"O, jak już tu jestem skorzystam z kuwety" i strzela sobie kupę. A ci co zapomnieli zamknąć leżą w tej wannie, w tej pianie i minę mają jeszcze śmieszniejszą od robiącego kupę kota, a smród powoli i szczelnie zaczyna wypełniać małą łazienkę.
A są też tacy, co nie robią tych wszystkich rzeczy. Różni są.

3 komentarze:

  1. Ojej!!!
    Ależ cudny post. p - o - e - z - j - a.
    Tacy tacy i tacy nie tacy ślą buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, miało być "nietacy". Prawda, że to zmienia sens?
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za komplement, Wy tacy właśnie;)

    OdpowiedzUsuń