piątek, 15 marca 2013

Witam

Jestem. Żyję. Nie wiem, o co chodzi, to staje się wręcz cylkiczne, ale koniec grudnia , styczeń i luty są jakieś słabowite, nawet pisać się nie chce. Kto by potem, włącznie ze mną, to czytaŁ . "Poniedziałek  źle, sobota  niedobrze, wtorek  kuśtykał, w środę  się nie chce, niedzieli znów nie było". Buuu i łzy.
Dosyć.
Jak to napisał Lec "Świat to stożek, więcej jest dołu." No to trochę to zmienimy. Zapraszam do walca.



Mogę tego słuchać i słuchać. Tekst, choć gorzki, jest  zjadliwie humorystyczny. I bardzo erotyczny.

Znacie zapewne  takie określenie"Ktoś z głową w chmurach". Pozwolę sobie trochę je zmienić. Wszak głowa w chmurach to głowa we mgle. Tak podpowiada plastyczna wyobraźnia. Niektórzy moi znajomi, szczególnie ci spod znaku Ryb (składam wszystkim najlepsze urodzinowe życzenia) , ja też, których można by tak określić mają raczej głowę nad chmurami. W pięknym słońcu, co świeci pilotom w oczy i ogrzewa niestrudzenie. Fajnie? Fajnie, tylko niezbyt widać, gdzie się stąpa. Ale dajemy radę.
Sprawy domowe wyglądają tak, że nie mam ochoty i nie chce mi się o tym pisać. Najkrócej: po kupieniu jeszcze raz naszych okien (przypomnę, że w lipcu raz za nie zapłaciliśmy lecz nie dojechały) czyli zapłaceniu za okna ok. 50 tys. , bo razy dwa, dom mamy w stanie surowym zamkniętym. Mieszkamy na 35 metrach z Rochem, psami i kotami. Z powody bajzlu w aparacie zdjęcia następnym razem.
Kierbud obliczył kwotę potrzebną do zrobienia robót za "firmę" (o której można poczytac w poprzednim poście) i wynosi ona...tu narasta groza...muzyka jak w cyrku podczas podniebnych ewolucji pięknej panienki...no więc wynosi ona..... ponad 50 tys. W tym robocizna w większości własna. Czyli zgodnie z naszymi przychodami pomieszkamy sobie na tych 35 metrach (a zwierzątka, 5,  linieją, hi hi) jeszcze ok. dwóch lat. Hurrrraaaa!!! Mamy , co chcieliśmy. Łatwe do ogrzania mieszkanko i dużą pracownię, bo w części salon-jadalnia-kuchnia pracujemy. Przy 3 stopniach, bo tam nie ma ogrzewania. W docelowej  pracowni wszak mieszkamy. Jest super! Na prawdę!
Tak więc, małpując od Rocha, NAJGÓWNIEJSZĄ nagrodę otrzymuje ..."firmaaaa"!!!





A tak na poważnie, to oprócz niewygody, bo w jednym pomieszczeniu trudno jest żyć trzem osobom, dwóm psom i trzem kotom, na prawdę mieszka się  fajnie. Po 18 miesiącach barłożenia się  u kogoś w końcu mamy swój dom. Niedługo będzie ciepło, to może się rozpełzniemy po pokojach, przynajmniej na dzień.

I jeszcze jdna piosenka Ewy Demarczyk. Razem z K.K.Baczyńskim stworzyli duet doskonały. Posłuchajcie uważnie początku. Żyłki słoneczne na ścianie i fotografie wszystkich wiosen. I ten leciutki rytm.




Kapania z dachu?
U nas już kapało. Co prawda przestało, ale tego procesu nic już nie zatrzyma:)
Pozdrawiam!




4 komentarze:

  1. Będzie dobrze...wiem to. Teraz jest trudno i żal, ale uwierz mi jak zamieszkacie w tym domu poczujesz się jak na wiecznych wczasach, w domu z duszą.Nawet jeśli na początku warunki będą spartańskie szczęście przyćmi wszystko.
    Pozdrawiam i życzę wytrwałosci

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie! Nie uwierzysz, a może uwierzysz, ale dzisiaj o Tobie myślałam. Co tam, jak tam... a teraz już wiem! Strasznie się cieszę, że żyjecie i że do brniecie do przodu.
    Trzymam kciuki z całych sił!

    OdpowiedzUsuń
  3. Magdaleno, w Balenie już mieszkamy. To co prawda taka forma przetrwalnikowa,posługując się wyrażeniem z biologii, warunki na prawde spartańskie i estetyka, ekchem, ekchem, dyskusyjna.Nie ma miejsca na nic, na ubrania, zabawki. W porównaniu z tym, co mogło być, wypada dosyć kiepsko. Jacyś źli ludzie zniszczyli cały ten piękny potencjał. I trudno w to może uwierzyć, ale tak samo smuci mnie, że są tacy ludzie, jak ten wymarzony i kopmnięty przez firmę w d..pę potencjał. A ludzie ci w naszym kraju są bezkarni, znów budują komuś dom, znów jest lament i stres.
    Dziękuję za miłe słowa, ale najbliższe dwa lata mnie nieco przerażają, dwa lata bez nowych ubrań, wyjazdów, z wyliczaniem każdego grosza na dom. Po pięcioletnim remoncie poprzedniego domu i po pięciu latach takiego życia całkiem inaczej to sobie wyobrażaliśmy:(
    Mówię sobie i mówię, że ciesz się dziewczyno z tego, co masz. I nic. Poczucie krzywdy jest spore, co tu więcej pisać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mialkotek, wiem, że powinno być cudownie, ale nie jest.I określenie "brniecie" , a nie idziecie np. bardzo tu pasuje. Ale jak z 50 tys. potrzebnych do zamieszkania w całym domu zrobiło się 100 zaczał mnie boleć brzuch i nie może przestać.
    A kredytu nie dostaniemy, dostaliśmy 20 tys. i to górna granica. Tak więc czekam na ciepło, żeby wyleźć z norki, w której mieszkam;)
    Smutno mi.

    OdpowiedzUsuń