piątek, 6 kwietnia 2012

Dom, urodziny, wcześniak, limonczello...




Budowa domu z bali.

Przyjechały ostatnie belissimy. Okrągłe i prostokątne, stropowe. Jak widać, mają zrobione wycięcia pod bale.


Belissimom ładnie w błękitach, prawda?


Budowniczowie zaczęli zamykać otwory okienne i drzwiowe.Widać proporcję okien, choć i tak to nie do końca te wymiary, bo okna będą nieco większe-bale muszą zostać lekko podcięte, aby umieścić ramę, w której mocowane będzie okno.



Z okna domu, w którym mieszkam nie widać już samotnego, czarnego fundamentu-jest już TO.



Poniżej przód domu. Okna w sypialni i pracowni nie są symetryczne, ponieważ w przyszłości na tą ścianę będzie lekko nachodził budynek pracowni. Bez sensu byłby widok na mur, straty ciepła.




Okno w pracowni. Moje ulubione. W prawym rogu leży paczka papierosów, w celu unaocznienia jego wielkości.



Pracownia.



Widok z przyszłej spiżarni na kuchnię.




Kuchnia.



Dom od strony stawu.


Okno w salonie. Mamy nadzieję, że uda się zrobić tak, żeby widać z niego było staw. Na zdjęciu okna robionym od środka staw jest za górami ziemi.





Widok z salonu na jadalnie i kuchnię.



Dom od strony północnej.



Okna, przyszłe fixy w sypialniach.

Widok z zewnątrz na dom w środku.


I od środka, widok na przyszłe sypialnie.


Niedawno w nowym domu, dla którego cały czas szukamy imienia, odbyły się pierwsze urodziny. I pojawiło się tytułowe limonczello. Mniam, mniam, mniam. Zmałpowałam patent i zrobiłam duuuużo na święta. Zaraz robię też tort z fotografii, który jak i limonczello, nasi kochani Przyjaciele przynieśli Mariuszowi w prezencie. A do tego bilety na koncert ZAZ.
dziękujemy jeszcze raz. Faaajnie było...





A zwyczajne życie? Na nasza ziemie wprowadziły się mrówki.



Dużo mrówek.



Waleczne i wściekłe, mają świetny wzrok i bez namysłu atakują wszystko, co im nie odpowiada. Palec, na przykład. To zdjęcie można sobie powiększyć, widać, jak toto rozwiera swoje szczęki, żeby użreć. Fascynujące stworzenia.



Po urodzinach plenerowych Męża odbyły się urodziny rodzinne. Dzieci, zostawione same sobie dopadły flamastry. Roch jako Kot w Butach.


Moje chłopaki mają urodziny tuż po sobie, jeden 1 go, drugi 4 go kwietnia. Po świętowaniu mężowskich i odpoczynku "po", nastąpił drugi świąteczny dzień. Roch od rana kazał sobie śpiewać sto lat, składać życzenia i w końcu był tak szczęśliwy, że postanowił, iż cały świat może także mieć urodziny i złożył mi życzenia.
Ostatnio syn powiedział mi, że jest ze mnie dumny. Bo TAKIEGO syna urodziłam. Że jego. Skromniacha, co? Ale to był komplement , przemyślany i wypowiedziany, żeby mi zrobić przyjemność. Dobre dziecko , dobry człowiek z niego rośnie.
Rano, budzony czasem ma gorszy dzień. Ostatnio idzie, ciągnąc swój kocyk, w rozwleczonej piżamce, zgarbiony. Mariusz czeka , aż Roch go minie w drzwiach, a młody nagle pokrzykuje"Iść za mną! Nie gapić się na mnie, nie stać tak, jak jakiś manekin!. Mariusz zamruczał tylko "Ale mi się dostało", che che.
Z tymi urodzinami Rocha to jest tak, że dla nas, ani mnie, ani Mariusza, a najbardziej dla Rocha to nie był fajny dzień. Roch urodził się pełne trzy miesiące za wcześnie, ważąc 1164 gramy. Po kilku dniach schudł do 1 kg. Wcześniak to nie jest malutkie dziecko, które musi przytyć, poleżeć w inkubatorze i już. To mały kurczak, potencjalnie śmiertelnie chory, żyjący dzięki aparaturze i fachowej opiece. Jak się rodzi, wbrew wszystkiemu, sobie, takie dziecko, i mówią ci, że może po porodzie umrzeć, albo że będzie być może niepełnosprawne,że być może będzie rośliną, nie wspomina się potem tej chwili z przyjemnością. Jeszcze rok temu było dosyć ciężko. A teraz chyba już minęło. Ważne jest to, co tu i teraz, a dziesiątki blizn na Rocha ciele, od igieł, wkłuć centralnych, itp., które do niedawna zawsze budziły we mnie wielki żal, nie robią już takiego wrażenia. A poza tym przykrywają je nowe, bardziej wg. Rocha chwalebne,takie, co się je z duma pokazuje kumplom, od spadania z drzewa czy budowania szałasu z ostrych gałęzi.
Poniżej nasza historia w obrazkach. Sama się dziwię, że patrzę na nie bez żadnego lęku czy smutku. Bo teraz fajnie jest, tyle przed nami, bez sensu odbierać sobie energię, babrząc się w przeszłości, prawda? A te zdjęcia po to, żeby udowodnić, że nawet takiemu kilogramowemu komuś jak najbardziej może się udać.

Roch, ważący 1 kg.
1, 5 kg.
Ok. 1,8 kg., 6 tydzień na respiratorze.


Coraz mniej igieł i rurek, ponad dwa miesiące w szpitalu, pierwszy raz na rękach.



Bez rurek, trzeci miesiąc w szpitalu, ciągle ma bezdechy i jest nadal tlenozależny. Raz na jakiś czas sinieje i trzeba mu podsuwać maskę z tlenem.

Tu ma ok. roku.


Pierwsze buty.



Półtora.

Dwa.



Trzy.



I pięć.



Jesteśmy w Muzeum Kopernika, gdzie spędziliśmy pół dnia z okazji urodzin. Rewelacyjne miejsce, bardzo , bardzo polecam.
Więcej o Rochu wcześniaku można przeczytać tu
http://zzyciamatkirzezbiarki.blogspot.com/2010/09/o-moim-synku-wczesniaku.html
Pod postem rozpętała się niesmaczna, niepotrzebna dyskusja, więc wykasowałam wszystkie komentarze.


Taka to historia za nami. Ale nie ma się co dziwić, jeśli Aniołem Stróżem Rocha jest ON.



Roch zrobił go z pomocą Pań w przedszkolu, ale wyraz twarzy nadał mu sam. Twierdzi uparcie, że jego Anioł Stróż właśnie tak wygląda. Ktoś o takiej aparycji może czasem mieć kłopoty z ogarnięciem rzeczywistości, prawda? Ale żadna pielęgniarka nie wsadziła sobie kilogramowego s Rocha do kieszeni fartucha w celu zrobienia zdjęć, zawsze ktoś dobiegł na czas do wyjącej aparatury,dzięki temu Roch chodzi, widzi, słyszy. Trzeba za to dziękować, i Aniołowi, i ludziom, którzy nam pomogli.
Dziękujemy:)

Na zakończenie-co to jest? Często, żeby zachęcić Rocha do rysowania bawimy się w kalambury. W większości przypadków, kiedy rysuje Roch nie mamy szans.


No dobra, bo szanowni czytelnicy też maja słabe-to eksplozja w fabryce gazu łupkowego. Ha!
Gaz łupkowy jest ostatnio czymś niezwykle fascynującym dla Rocha. Olaboga...

Pisze tu już "do widzenia"i idę z pewnym kotem na samiutki koniec świata. Jest 30 metrów stąd. Spooooookój...


3 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin i wesołych Świąt ślę spod Staromiłośniańskiego nieba:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego dla Was! Bo teraz już będzie samo dobre... coś tak czuję ;-))) Już się dzieje ;-) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  3. Maszko, wiosna, wszystko z ziemi wyłazi a Twój dom już o chmury haczy:)))
    Spóźnione ale szczere dla chłopaków i buziol dla Ciebie:)
    Przepiórki jak robiłaś? Jak kuraka? Smaka mi narobiłaś:)))

    Miłego dzionka:))

    OdpowiedzUsuń