Znacie taką górską piosenkę? O tym, że gdy nie zostanie po mnie nic? Oprócz błękitnych fotografii?
Pewnie większość tak.
Miałam szczęście w sławetny długi weekend popatrzeć sobie z góry pomimo, że jak na razie jeszcze jestem i żyję :)
Oczywiście mowa o Łokciu. Byłam tam sama 3 dni i znów, jak zwykle dostałam energii na 3 miesiące.
Na dodatek tym razem dostał mi się bonus i mogłam pogapić się z góry z zupełnie innej perspektywy. Nie tylko takiej - tu widok z przyczepy o wschodzie Słońca.
Takiej nowej perspektywy:
Najpierw jechałam na lonży
Potem już sama
Zdjęcia znad końskiego łba są z drugiego dnia, pierwszego myślałam tylko o tym, CO JA TU ROBIĘ??!! NA CZYM JA SIEDZĘ??!!!NIE CHCĘ SPAŚĆ!!!
A potem było lepiej i lepiej.
Konioju ma na imię Likier i jest rzeczywiście taki słodki. A ja się głupia tyle lat bałam...
Pozdrowienia !
Patataj!
Dopisane: właśnie byłam w stadninie niedaleko Baleny. Jak tylko dostanę wypłatę, zapisuję się na lekcje. Kiedy rozmawiałam z dziewczynami uczył się właśnie jeździć pan ok. 50, więc i ze mną będzie dobrze. Albo teraz, albo nigdy, bo jak nie teraz to znów stracę 30 lat.