środa, 24 lutego 2010

...

...Wstałem już wstałem już nie widzisz? nie widzisz? marsz marsz Dąbrowski z ziemi włoskiej do Polski za twoim przebojem chcę soczku tego z dzidziusiem albo nie chce Folga Folga wilk ścigam cię ścigam a czego Folga ma takie duże ucha śmieciara śmieciara czy przyjechała po pana Arkadiusza? mamo mamo goń mnie a ja się schowam zepsuł się mój samolot kujwa zobacz co tam się dzieje w tym silniku paliwo się skończyło a gdzie jest mój komputerator? gdzie są takie motyki takie narzędzia co wyciągają Maszce futro? mamo popatrz jaki jestem grzeczny czarne jagódki mieszkaja w lesie zielo-ny-nym pójdę do pana biustonosza da mi listy paczkę niespodziankę poczekaj tutaj mamo panie biustonosie masz litsy masz listy? zgubiły mi się listy poczekaj muszę zadzwonić po straż pożarną hajo? ulicami naprzód gna dla każdego uśmiech ma pomoże ci strażak Sam a gdzie on mieszka mamo? bum tajaja bum tajaja....

poniedziałek, 15 lutego 2010

Przypadkich niektórych ludzi.


Są tacy ludzie, którzy będąc w lesie niosą smycz w dłoni. Smycz jest sztywna i tworzy dosyć szerokie okręgi, na tyle szerokie, że pędzący duży pies mijając tego kogoś nieświadomie wbiega w taki okrąg, prawie wyrywając rękę ze stawu , przewracając i ciągnąc jeszcze z metr po śniegu. I ci niektórzy leżą sobie tak na tym śniegu, wdeptywani w niego przez przestraszonego, zaplątanego w smycz dużego psa, z ręką nadal wyciągniętą w groźnym geście pozdrowienia wymyślonym przez takiego jednego niespełnionego malarza. Po czym nie wiadomo dlaczego ci niektórzy chcą zobaczyć, co tak na prawdę się stało i otwierają oczy. A że twarz przez chwilę służyła temu komuś jako śnieżny pług otwierają te oczy rozpychając śnieg rzęsami, po czym natychmiast tenże zaczyna się topić i spływać po gałce ocznej jak woda po ścianie. I wtedy ten ktoś w panice krzyczy w myślach "Kurwa, moje szkła kontaktowe mi wypłyną i jak ja wrócę do domu?!" O ile je nosi oczywiście.
Są tacy, co kiedy słyszą od słodkiej, kulturalnej Teściowej zdanie skierowane do nich "Zardzewiała ci puszka" nie moga się powstrzymac od głupkowatego chichotu.
Są takie, które w pustym lesie chcąc zrobić siku, zamiast skręcić w jakąś boczną, ale jednak trochę udeptaną ścieżkę przedzierają się w śniegu głębokim do połowy ud, nawet nieźle się przy tym bawiąc, ale kiedy już dojdą na upatrzone miejsce i stoją w tym śniegu po te uda dociera do nich, że dziewczyny żeby się wysikać muszą kucnąć.
Są tacy, co żeby usłyszeć jak brzmi stukanie dzięcioła z innej perspektywy przedzierają się przez głęboki śnieg bo chcą przyłożyć ucho do drzewa, w które dzięcioł stuka i jak już już ucho ma dotknąć sosny ptak odlatuje, strącając na wielką pacynę śniegu. I ci tacy stoją i mają śnieg od pasa w dól i od ramion w górę.
Są tacy, którzy mając gorsze samopoczucie czekają na godzinę 13, bo wtedy przed ich domem dzień w dzień, (no, chyba że pada) przechodzi powoli para staruszków, nieudolnie posługując się kijkami nordwalking, i ci tacy ładują swoje nadwątlone akumulatory patrząc na tą wielką ochotę do życia .
Niektórzy zaś, po raz pięćdziesiąty rzucając swojemu psu snieżną gałkę tknięci jakąś myślą rzucają po raz pięćdziesiąty pierwszy i widzą, że pies odnajduje tą gałkę i ją pożera. I ci niektórzy patrząc na nienaturalnie beczkowaty psi brzuch konstatują, że w tej chwili jest w nim pięćdziesiąt jeden śnieżnych kulek.
Są też tacy, którzy najpierw głośno bekają , a potem w panice ogladają się za siebie.
A inni, kiedy ma przyjść ktoś z rady nadzorczej (Babcia A, lub Babcia B, lub Ciocia X, lub Ciocia Y) zamiast dziecku umyć buzię i wyglazurować grubo wazeliną, żeby wydobyć odrobinę kolorków z szarej, katarowo-zimowej buzi prezentują dziecko naturalne i potem muszą słuchać, że mały wygląda źle i trzeba go karmić i poić i w ogóle dbać, szczególnie o NIEGO, w związku z tym ładnie przypominają o tym, o czym chciało by się zapomnieć.
I też tacy są, co idąc się kąpać robią sobie pachnące piany i takie tam a nie zamykają w pokoju kotów, w związku z czym któryś z nich prędzej czy później przychodzi, posiedzi sobie chwilę na wannie, pobawi się strumieniem wody, itd., itp., a potem pomyśli"O, jak już tu jestem skorzystam z kuwety" i strzela sobie kupę. A ci co zapomnieli zamknąć leżą w tej wannie, w tej pianie i minę mają jeszcze śmieszniejszą od robiącego kupę kota, a smród powoli i szczelnie zaczyna wypełniać małą łazienkę.
A są też tacy, co nie robią tych wszystkich rzeczy. Różni są.

wtorek, 9 lutego 2010

Senny dom

Śpi wszystko wokół.





Śpią koty.




Śpi synek.




Śpi cichy dziecięcy pokój.




Ale z kosza balonu pod sufitem dzielnie macha mały kolega Rocha.


Śpi młody kaktusek, ufnie oparty o mądrą, starą agawę.



Ale-akcja pod stołem, czas trwania-drugie śniadanie.



A to ja z Folgą. Bo matki i owczarki śpią rzadko, oj, rzadko;)






Te momenty są fajne. Przychodzi do mnie psisko i wciska łeb pomiędzy dłoń a nogę, i tak stoi. Aż bałam się robić zdjęcie, bo szanuję każdą taka chwilę.






Tuli się do dłoni, straszna bestia:)


Śliczne stworzenie, co?


Mój syn wyrasta na świetnego gospodarza. Dziś rano, siedząc w kuchni na blacie włożył palucha do doniczki z kwiatkiem i wyraził zarzut, chyba wobec mnie. "Kujwa, kwiatki nie podlane". Chyba nie muszę dodawać, że podlaliśmy szybciutko. W końcu ciągle podkreślam w rozmowach z nim, że zieleń trzeba szanować.
Kawę idę pić. Sennam...